W blisko godzinnym przemówieniu Kadafi przedstawił swoją teorię dobrej dyktatury. Uznanie za dyktatora Saddama Husajna, który tyle dobrego zrobił dla swego narodu, to jego zdaniem przykład ignorancji przywódców światowych. Każdy kraj ma taki reżim, jakiego chce i nikt nie powinien się do tego wtrącać, stwierdził libijski przywódca. Według niego Bin Laden rożni się od prezydenta Stanów Zjednoczonych tylko tym, że nie posiada własnego państwa;
metody, jakie stosują, a więc terroryzm, są podobne. Mówiąc o obawach Zachodu, że Afganistan mógłby stać się teokracją, Kadafi zauważył, że także Watykan jest państwem religijnym i nikomu to nie przeszkadza, przeciwnie, cieszy się szacunkiem na arenie międzynarodowej. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy zrzucić pociski rakietowe na Afganistan, gdyby stał się on islamskim Watykanem, oświadczył pułkownik, który ma dziś jeszcze spotkać się ze studentami i odwiedzić władze Wiecznego Miasta na Kapitolu.