Wybory prezydenckie w Wenezueli. Odbywają się one półtora miesiąca po śmierci Hugo Chaveza. Największymi rywalami są Nicolas Maduro - kontynuator polityki zmarłego prezydenta oraz Henrique Capriles Radonski - lider opozycji polskiego pochodzenia - opowiadający się za przywróceniem praw prywatnym firmom.
Wyborcy Wenezueli, prawie 19 milionów osób, opowiedzą się za jednym z dwóch proponowanych przez kandydatów modeli rozwoju kraju. Nicolas Maduro, którego wskazał na następcę Hugo Chavez, zapowiada kontynuowanie tzw. Rewolucji Boliwariańskiej, która ogranicza wpływy sektora prywatnego i opiera funkcjonowanie kraju o sektor publiczny. Byt co drugiego, uprawnionego do głosowania, jest uzależniony w Wenezueli od kasy państwa. Ci wszyscy - zdaniem ekspertów - zagłosują za Maduro.
Opowiadający się za gospodarką rynkową lider opozycji może mieć szanse na wygraną tylko w przypadku niskiej frekwencji, kiedy zwolennicy zmarłego prezydenta nie pójdą do głosowania.
Na razie pod lokalami wyborczymi nie ma długich kolejek. Prawdopodobnie nie zostanie pobity rekord sprzed pół roku - daty ostatnich wyborów wygranych przez Chaveza. Wtedy do urn poszło ponad 80 proc uprawnionych.
IAR
