Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym postawiła serbska prokuratura kierowcy polskiego autobusu, który rozbił się niedaleko Belgradu.
Informację tę potwierdzili reporterowi Polskiego Radia przedstawiciele polskiej ambasady w Serbii. Autobus wiozący uczestników wakacji w Bułgarii rozbił się w piątek na drodze pomiędzy Belgradem a Nowym Sadem. Zginęło 6 osób, a rannych zostało ponad 40.
Kierujący autobusem mężczyzna został zatrzymany i przez kilka godzin był przesłuchiwany. W oczekiwaniu na proces sądowy najprawdopodobniej spędzi 30 dni w areszcie tymczasowym w Serbii. Pomoc kierowcy zapewni polski konsul w Belgradzie.
Według serbskiej policji, prawdopodobną przyczyną wypadku mogła być nadmierna prędkość. _ - Dopuszczalna szybkość na autostradzie w tym miejscu wynosi 80 km/h. W ocenie policji, prędkość została przekroczona _ - wyjaśnia komisarz Dariusz Wójciak, który na miejscu pomaga serbskim kolegom. Dodaje równocześnie, że przyczyn wypadku mogło być kilka.
Większość uczestników wycieczki wróciła już do kraju. W szpitalach w Nowym Sadzie zostało jeszcze 13 osób w tym dwóch chłopców z ciężkimi obrażeniami. _ - Jeden z nich ma amputowaną rękę, a drugi przyszytą dłoń _ - informuje Irena Hardy, polska pielęgniarka, która opiekuje się chłopcami. Życiu żadnego z rannych nie zagraża niebezpieczeństwo.