Do wypadku doszło w styczniu tego roku na Trasie Toruńskiej w Warszawie. Jadąc 100 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę Mikołaj P. stracił panowanie nad kierownicą i wjechał rozpędzonym pojazdem w grupę ludzi.
W mowie końcowej prokurator Edyta Rudnik wnosiła o zakwalifikowanie jego czynu jako "spowodowanie katastrofy drogowej", za co grozi od dwóch do dwunastu lat więzienia. Prokurator zażądała dla Mikołaja P. 10-ciu lat pozbawienia wolności. Obrońca wnosił o zakwalifikowanie tego czynu jako wypadek drogowy. Mikołaj P. przyznał się do winy. W ostatnim przeprosił rodziny ofiar wypadku o wybaczenie.