Na początku tłum zgromadził się na Placu Niepodległości, potem pikietował budynek Centralnej Komisji Wyborczej.
Podczas wiecu przemawiał minister transportu i łączności Mykoła Rudkowski. Zagroził on Wiktorowi Juszczence usunięciem ze stanowiska, jeżeli jego dekret o rozwiązaniu parlamentu okaże się niezgodny z konstytucją. Oskarżył też Sekretariat Prezydenta o wywieranie nacisku na służbę bezpieczeństwa Ukrainy, ktorej jakoby zlecono aresztowanie polityków rządzącej koalicji.
Demonstranci trzymali głównie flagi partii komunistycznej i socjalistycznej.
Mniej niż zazwyczaj było sztandrów Partii Regionów. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na wiecu nie wystąpił premier Wiktor Janukowycz.
Protesty w Kijowie trwają już szósty dzień. Są opłacane i organizowane przez Partię Regionów, socjalistów i komunistów. Te ugrupowania tworzą rządzącą koalicję, która sprzeciwia się rozwiązaniu parlamentu.Najwięcej do stracenia w przypadku nowych wyborów mają socjaliści, którzy według sondaży nie wchodzą wtedy do Rady Najwyższej.
W poniedziałek Wiktor Juszczenko podpisał dekret o rozwiązaniu parlamentu i wyznaczył termin wyborów na 27 maja. Z decyzją prezydenta nie zgadza się koalicja rządząca - Partia Regionów premiera Wiktora Janukowycza oraz socjaliści i komuniści.