Podobnie jak Polacy, 1 listopada Węgrzy obchodzą dzień Wszystkich Świętych - Mindenszentek - a dzień później wspominają zmarłych i modlą się za dusze cierpiące w czyśćcu. Tradycja Dnia Zadusznego na Węgrzech sięga XVII wieku.
Mindenszentek jest na Węgrzech dniem wolnym od pracy. Liturgię mszy odprawianej podczas Dnia Zadusznego, który w tym kraju cieszy kilkuwiekową tradycją, uzupełniano na cmentarzach wypominkami i modlitwami połączonymi z wypowiadaniem imion i nazwisk zmarłych.
Do dziś w niektórych rejonach Węgier przetrwały wierzenia, że w noc przed Zaduszkami dusze zmarłych zstępują na ziemię na jeden z dzień z czyśćca i proszą o modlitwę. Przypominają o sobie hałasowaniem, stukaniem i skrzypieniem, ukazują się w postaci światełek. Tego dnia pali się do późna w piecu, by zziębnięte dusze mogły się ogrzać.
Dawniej w tym dniu należało powstrzymać się od jakiejkolwiek, a zwłaszcza hałaśliwej pracy, by nie przeszkadzać duszom. Nie wolno było na przykład szyć, prać, ubijać kapusty czy rąbać drew na opał.
W wielu domach do późna w nocy palono świece, aby pomóc zbłąkanym duszom. Przed kościołami i cmentarzami rozdawano również chleb ubogim. Pożywienie przynoszono także na groby - na ogół małe, podłużne chlebki ozdobione krzyżem, ale również sól i wodę.
Uważano również, by nie przenosić na grób świec z sąsiednich grobów. Wierzono bowiem, że w takim przypadku grzechy innych zmarłych mogły zostać przekazane duszom zmarłej rodziny.
Andrzej Niewiadowski (PAP)
adn/ akl/ kar/