Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Abp Hoser: należy leczyć niepłodność, zamiast inwestować w in vitro

0
Podziel się:

Rząd powinien przeznaczyć pieniądze na
leczenie niepłodności, zamiast inwestować w ryzykowne techniki,
takie jak in vitro - uważa przewodniczący Zespołu Ekspertów
Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, abp Henryk Hoser.

Rząd powinien przeznaczyć pieniądze na leczenie niepłodności, zamiast inwestować w ryzykowne techniki, takie jak in vitro - uważa przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, abp Henryk Hoser.

W jego ocenie przeznaczenie tych pieniędzy na leczenie osób mających kłopoty z płodnością spowoduje, że "wiele małżeństw, które były niepłodne, staną się płodne i będą mogły cieszyć się dziećmi".

Hierarcha w wywiadzie dla KAI opowiedział się też za stworzeniem w Polsce narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności.

Abp Hoser - z wykształcenia lekarz - uważa, że wzrost niepłodności następuje przede wszystkim w krajach technicznie rozwiniętych i przeżywających mutacje kulturowe, a jej przyczyny - według niego - są dobrze znane.

"Najpoważniejszą z nich są zachowania w zakresie płciowości ludzkiej, jakie są dziś promowane w postaci niezobowiązującego i nieodpowiedzialnego +uprawiania seksu+. A są to: wczesne podejmowanie życia seksualnego i częste zmiany partnerów. Zwiększają one zagrożenie po pierwsze epidemiologiczne, możliwość nabycia chorób przenoszonych drogą płciową. Do tego dochodzi trwające przez lata niszczenie płodności poprzez antykoncepcję systemową: hormonalną bądź śródmaciczną. Jeszcze inną przyczyną problemów związanych z płodnością jest późne podejmowanie decyzji o poczęciu dziecka. Coraz częściej zapada ona po trzydziestce, kiedy kobieta jest już mniej płodna" - wyjaśnia abp Hoser.

W związku z tym - zdaniem arcybiskupa - w pierwszej kolejności zapobieganie niepłodności powinno się odbywać poprzez zmniejszenie ryzyka, wynikającego z niewłaściwych zachowań seksualnych. Drugą sprawą jest samo leczenie niepłodności.

"Jest ona najczęściej objawem całego szeregu patologii, znajdujących się w organizmie kobiety czy mężczyzny. Trzeba zidentyfikować co jest przyczyną w konkretnym przypadku i zastosować odpowiednie leczenie. Skuteczność takiego leczenia obecnie jest o wiele większa niż reprodukcja ina vitro. Na dodatek nie rodzi to żadnych kłopotów natury etycznej i nie ma skutków ubocznych" - podkreśla abp Hoser.

Zdaniem arcybiskupa w połowie XX wieku nastąpiło radykalne rozdzielenie ludzkiej płciowości od płodności, co spowodowało też bardzo głębokie pęknięcie w sposobie postrzegania człowieka. "Jest to tragiczna spuścizna tzw. rewolucji seksualnej. Rewolucji tej towarzyszyła szeroka promocja antykoncepcji, a szczególnie środków hormonalnych, które w sposób systematyczny blokują płodność, jednocześnie ją osłabiając, a nawet niszcząc" - podkreśla abp Hoser.

Rozdzielenie to - jak zaznacza hierarcha - spowodowało koleje pęknięcie w wizji człowieka. "Dwie rzeczywistości, które zawsze powinny współistnieć - płciowość i płodność - zostały radykalnie rozdzielone. W powszechnej świadomości narzucony został bardzo twardy reżim kontroli płodności. Paradoksalnie nie towarzyszą temu żadne zasady regulacyjne w zakresie ludzkiego życia płciowego" - zaznaczył abp Hoser.

Kolejną fazą rozejścia się płciowości i płodności jest - jak wyjaśnia hierarcha - zapłodnienie in vitro. "Tak jak przed czterdziestu laty, w czasie publikacji encykliki +Humane vitae+, Kościół koncentrował się na obronie ludzkiej płodności, tak dziś bronić musi także ludzkiej płciowości, tzn. jej piękna, niepowtarzalności i naturalnego charakteru. Tymczasem rewolucja seksualna ten akt kompletnie zbanalizowała. Traktowany jest on niemalże jak +wytarcie nosa+" - uważa arcybiskup.

Tymczasem - jak podkreśla abp Hoser - chodzi o obronę płciowości, która w formie aktu najbardziej intymnego miłości małżonków, kobiety i mężczyzny, umożliwia powstanie nowego życia. "Akt małżeński ma dwojaki charakter: przekazywania nowego życia i budowania miłości. Rozerwanie tych sfer jest bardzo niebezpieczne" - podkreśla hierarcha.

"Miłość pełna jest duchową i zmysłową zarazem. Jest ona formą najgłębszej przyjaźni między osobami, a nie tylko jakimś +naskórkowym+ kontaktem. Ma być to miłość wierna i wyłączna, płodna, a nie sterylna. Te wszystkie elementy wyraża akt miłości małżeńskiej. Ma on charakter komunikacji i symbolu. Komunikuje dwie najważniejsze sprawy: miłość i przekazywanie życia. Jest symbolem jedności dwóch osób, które stają się wspólnotą osobową. To co przeżywamy duchowo, odbija się w naszym ciele i odwrotnie" - wyjaśnia abp Hoser.

Przypomina jednocześnie, że ten wymiar bardzo silnie wyrażał Jan Paweł II, poczynając od przełomowych katechez: "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich". "Stanowiły one +przewrót kopernikański+ w nauczaniu Kościoła o miłości i płciowości. Zakończyły - mam nadzieję raz na zawsze - istnienie w katolicyzmie odprysków manicheizmu, co bardzo silnie przez wieki dotykało miłości i seksu, niepotrzebnie rozdzielając je. Manicheizm miał nobliwą twarz w postaci platonizmu. Nauczanie Jana Pawła II pomaga nam znacznie lepiej zrozumieć tę fundamentalną jedność cielesności i duchowości" - powiedział abp Hoser.

Dlatego więc - jak podkreśla hierarcha - dziś z Kościół z takim zaangażowaniem broni godności aktu miłości małżeńskiej. Broni przed banalizacją i instrumentalizacją. Stąd więc sprzeciw wobec zapłodnienia pozaustrojowego.(PAP)

skz/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)