Metropolita katowicki abp Damian Zimoń, komentując dla PAP czwartkowy wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń powiedział, że "przez ten trudny wyrok jakiejś sprawiedliwości stało się zadość". Podkreślił, że "jak widać ci, którzy wydawali rozkazy, dbali o to, ażeby zatrzeć ślady - dlatego ten proces tak długo trwał i tak długo to się wszystko kluczyło".
"Naprawdę istnieje przebaczenie - po chrześcijańsku rzecz biorąc - ale z drugiej strony jest to jakieś oczyszczenie pamięci historycznej, bo przecież tylu ludzi wówczas zginęło" - powiedział apb Zimoń.
Podkreślił, że pamięta wdowy oraz dzieci górników, którzy zginęli. "Wyglądało to wszystko dramatycznie. Dlaczego akurat strzelano do tych górników, którzy przecież byli pokojowo nastawieni i walczyli o swoje prawa?" - pytał metropolita katowicki.
Zaznaczył, że na Śląsku jest tyle dramatów, które dzieją się pod ziemią, ponieważ górnicy giną w czeluściach kopalni. "W tym przypadku były to strzały ze strony tych ludzi, którzy mieli zapewnić górnikom normalne życie. Stan wojenny na Śląsku to była jedna wielka krzywda" - podkreślił abp Zimoń. Dodał, że ten wyrok ocenia z tego punktu widzenia pozytywnie.
Metropolita katowicki dodał, że chodzi o to, by przyszłym pokoleniom powiedzieć, że "nawet po latach pamięć nie ginie i trzeba się liczyć z tym, że jeśli ktoś czyni niesprawiedliwość, to kiedyś, nawet tutaj na ziemi, zostanie to sprawiedliwie osądzone".
Sąd Okręgowy w Katowicach wydał w czwartek wyrok w trzecim procesie b. zomowców, oskarżonych o strzelanie do górników w śląskich kopalniach. Romuald Cieślak, b. szef plutonu specjalnego, został skazany na 11 lat więzienia. Jego podwładni otrzymali kary 3 oraz 2,5 roku. B. wiceszef MO z Katowic Marian Okrutny, oskarżany o sprawstwo kierownicze, został uniewinniony.(PAP)
skz/ bpi/ wkr/ gma/