Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Abraszek: przy katastrofie CASY mógł zawinić czynnik psychologiczny

0
Podziel się:

Przy katastrofie CASY, oprócz zbiegu
niekorzystnych okoliczności, mógł też zawinić czynnik
psychologiczny - pilot wiozący wysokich oficerów lotnictwa mógł za
punkt honoru postawić sobie, że wyląduje niezależnie od warunków -
ocenia Piotr Abraszek z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

Przy katastrofie CASY, oprócz zbiegu niekorzystnych okoliczności, mógł też zawinić czynnik psychologiczny - pilot wiozący wysokich oficerów lotnictwa mógł za punkt honoru postawić sobie, że wyląduje niezależnie od warunków - ocenia Piotr Abraszek z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

"Jak zwykle bywa w tego typu wydarzeniach, zawinił zbieg niekorzystnych okoliczności. Tzn. poczynając od złego doboru załogi poprzez złą pogodę w rejonie lotniska docelowego, niedziałający system ILS, nie można też pominąć faktu, że na pokładzie byli wysocy oficerowie i generałowie lotnictwa, którzy - kolokwialnie mówiąc - zęby zjedli na lataniu" - powiedział w środę PAP Abraszek.

"W związku z tym nie mogę tu wchodzić w rolę pilota, ale być może pilot CASY postawił sobie za punkt honoru, że wyląduje, bo patrzą na niego dowódcy, oficerowie, generałowie i że nie może +dać plamy+" - dodał ekspert.

"Niewątpliwie tego rodzaju czynnik psychologiczny też tu miał znaczenie" - ocenił Abraszek.

Zaznaczył jednocześnie, że prawdopodobnie w przypadku katastrofy CASY żaden z wielu czynników, które złożyły się na wypadek, występując pojedynczo pewnie by do niej nie doprowadził.

"Według statystyk amerykańskiego lotnictwa wojskowego transportowego, w ciągu ostatnich kilkunastu lat w 75 proc. tego typu wypadków winę ponosi połączenie różnych czynników - niedostateczne wyszkolenie załogi do danego zadania, niekorzystna pogoda w rejonie przelotu, niewłaściwe przygotowanie służb kontroli lotu. Nie ma jednej przyczyny - jest ich splot" - powiedział.

Abraszek podkreślił także, że nie byłoby dobrze, gdyby wyciąganie wniosków z katastrofy skończyło się na konsekwencjach personalnych.

"Niewystarczające będzie, jeśli polecą głowy i na tym się zakończy. Nie mówię, żeby nie wyciągać żadnych konsekwencji dyscyplinarnych, ale moim zdaniem to powinno iść raczej w kierunku poprawy działania systemu niż pociągania do odpowiedzialności poszczególnych osób" - powiedział.

"Uważam, że metoda radziecka - wszystkich winnych pod ścianę - nie jest najlepsza, bo przychodzą kolejni ludzie, są sparaliżowani strachem, a system pozostaje stary, niezmieniony, niebezpieczny" - dodał Abraszek.

"Nie chcę wchodzić w kompetencje czynników decyzyjnych, ale przede wszystkim dobrze byłoby, jeśli byłyby wyciągnięte wnioski merytoryczne (...) Jeśli poprawimy system i damy tym ludziom szansę na wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji i jakąś poprawę, to moim zdaniem będzie lepiej. Ale zastrzegam, że jest to moje prywatne zdanie" - podkreślił. (PAP)

js/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)