Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera ratuszowa: Przed sądem jako świadek zeznawał b. poseł SLD Jerzy Szteliga

0
Podziel się:

Podczas budowy osiedla przez spółkę "Dobre
Domy" dochodziło do przestępstw gospodarczych - oświadczył przed
Sądem Okręgowym w Opolu b. poseł SLD i b. "baron" Sojuszu na
Opolszczyźnie, Jerzy Szteliga. Zeznawał on we wtorek jako świadek
w procesie w sprawie "afery ratuszowej"

Podczas budowy osiedla przez spółkę "Dobre Domy" dochodziło do przestępstw gospodarczych - oświadczył przed Sądem Okręgowym w Opolu b. poseł SLD i b. "baron" Sojuszu na Opolszczyźnie, Jerzy Szteliga. Zeznawał on we wtorek jako świadek w procesie w sprawie "afery ratuszowej"

Działalność spółki "Dobre Domy", do jakiej miasto przystąpiło w 1998 roku wnosząc grunt, na którym powstało osiedle mieszkaniowe jest badana przez sąd w toczącym się od marca 2005 procesie w sprawie "afery ratuszowej". Zdaniem prokuratury, podczas budowy ze spółki, na różne sposoby, wyprowadzano pieniądze, dochodziło także do wręczania łapówek miejskim urzędnikom.

Według Szteligi, pierwsze sygnały o nieprawidłowościach przy budowie osiedla zaczęły docierać do niego w 1999 roku, gdy był posłem SLD. "Do mojego biura poselskiego ze swoimi problemami przychodzili ludzie, który zainwestowali swoje pieniądze, a także przedstawiciele firm, które realizowały budowę" - powiedział Szteliga.

B. poseł podkreślił, że w rozmowach pojawiały się informacje o zmuszaniu budujących do kupowania materiałów budowlanych w konkretnych hurtowniach, a także o zawyżonych prowizjach dla firmy sprzedającej mieszkania i kontraktującej usługi budowlane. "Przedsiębiorcy mówili +w tym mieście biorą+, a w rozmowach o osobach stojących za korupcją pojawiało się sformułowanie +władze miasta+" - zeznał Szteliga.

Dodał, że zarówno ludzie którzy kupili mieszkania na osiedlu, jak i przedsiębiorcy z firm budowlanych, unikali jednoznacznego formułowania zarzutów wobec konkretnych osób. "Na moje pytanie o konkrety najczęściej padały odpowiedzi +Jurek albo panie pośle, ja w tym mieście chcę jeszcze pożyć, popracować, albo wygrać jakiś przetarg+" - wyjaśnił Szteliga.

B. poseł zaznaczył, że zaraz po pojawieniu się wątpliwości wokół spółki i osiedla próbował wyjaśnić sprawę. "Uznałem, że mam za mało informacji, by zawiadamiać prokuraturę, ale powiadomiłem Urząd Kontroli Skarbowej, a także wielokrotnie wysyłałem pisma do władz miasta z żądaniem wyjaśnienia całej sprawy" - relacjonował.

Szteliga przypomniał także incydent, do jakiego doszło podczas imienin ówczesnej opolskiej posłanki SLD Aleksandry Jakubowskiej. Wtedy między Stanisławem Dolatą (jednym z głównych oskarżonych w aferze ratuszowej), a samym Szteligą doszło do kłótni.

Zdaniem Szteligi, Dolata radził mu wówczas, aby przestał interesować się sprawą "Dobrych Domów" i użył przy tym sformułowań: "Daj spokój, jak nam będzie dobrze, to i tobie będzie dobrze". "Potraktowałem to jako ordynarną próbę korupcji. Wtedy skończyło się trzaśnięciem drzwiami i niecenzuralnym określeniem wobec pana Dolaty" - podkreślił b. poseł.

Proces w sprawie korupcji w opolskim ratuszu toczy się przed Sądem Okręgowym od marca 2005 roku. Główni oskarżeni to b. prezydent i późniejszy wojewoda opolski Leszek Pogan oraz b. przewodniczący Rady Miasta Opola Stanisław Dolata. Obaj - zdaniem prokuratury - mieli przyjąć po ponad 500 tys. zł.

Z kolei b. szef miejskiego wydziału przetargów Remigiusz Promny jest oskarżony o przyjęcie ponad 200 tys. zł, a b. wiceprezydent Piotr Kumiec miał przyjąć 25 tys. zł. Na pierwszej rozprawie sąd wyraził zgodę na publikacje nazwisk oskarżonych. (PAP)

jsz/ dsr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)