Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera w resorcie finansów: Sąd utrzymał uchylenie trzech aresztów

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał we wtorek
uchylenie aresztów wobec trzech oskarżonych w aferze korupcyjnej w
resorcie finansów. Sprawy czwartego nie rozpatrywano na razie z
powodów formalnych.

Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał we wtorek uchylenie aresztów wobec trzech oskarżonych w aferze korupcyjnej w resorcie finansów. Sprawy czwartego nie rozpatrywano na razie z powodów formalnych.

Sąd oddalił zażalenie prokuratury na marcową decyzję Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Sąd, który zaczął wtedy ten proces, zdecydował o uchyleniu za kaucją aresztów wobec czterech głównych oskarżonych.

Sławomir M. (b. szef departamentu podatków bezpośrednich ministerstwa), Andrzej Ż. (b. dyrektor tego departamentu), Jerzy W. (pracownik urzędu skarbowego) i lobbysta Tomasz J. od blisko dwóch lat przebywali w areszcie. W zamian sąd zastosował wobec nich dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

Prokurator Robert Kiełek argumentował, że areszt powinien być utrzymany, gdyż m.in. w sprawie "musi być brana pod uwagę surowa kara", a ponadto oskarżeni nie złożyli jeszcze wyjaśnień przed sądem.

Prokuratura zaskarżyła tę decyzję, którą we wtorek Sąd Okręgowy prawomocnie utrzymał wobec trzech oskarżonych. "Sąd uznał, że na obecnym etapie sprawy wystarczające są inne niż areszt środki zapobiegawcze" - powiedział PAP rzecznik SO sędzia Wojciech Małek. Dodał, że zbadanie sprawy Tomasza J. sąd odroczył z powodów formalnych na inny termin.

Niemal 400-stronicowy akt oskarżenia wobec siedmiu osób obejmuje 46 zarzutów, głównie korupcyjnych. Prokuratura zarzuca im przede wszystkim korupcję m.in. przy załatwianiu rozstrzygnięć spraw podatkowych. W tym kontekście akt oskarżenia wymienia m.in. biznesmena Henryka Stokłosę. Największa jednorazowa łapówka miała sięgać 100 tys. zł; jedna z oskarżonych osób dostała samochód volvo. W grę wchodziły również drobne kwoty, słodycze, a nawet kosz wędlin.

Podsądnym grozi do 12 lat więzienia. "Akt oskarżenia opiera się na relacjach dwóch zawodowych oszustów, którzy założyli +układ+ z prokuraturą, zgodnie z oczekiwaniami ówczesnej grupy rządzącej" - mówił obrońca Tomasza J., mec. Marek Henke. Jego zdaniem, "nie ma namacalnego dowodu, tylko opowieści", a w całej sprawie zastosowano tzw. areszt wydobywczy. "Akt oskarżenia opiera się na całokształcie materiału dowodowego" - tak prokurator Renata Mazur komentowała słowa adwokata.

Do głośnych zatrzymań urzędników - wyprowadzanych z siedziby resortu w kajdankach - doszło w maju 2006 r. Według wypowiedzi ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, skorumpowani urzędnicy resortu mieli w latach 1994-2004 za łapówki załatwiać zwolnienia podatkowe dla firm.

Ziobro mówił wówczas, że zatrzymani mieli utworzyć w resorcie tzw. przestępczy układ i za łapówki załatwiali zwolnienia podatkowe dla firm. Zdaniem Ziobry, "układ" działał na styku biznesu, urzędników i przestępców.

Ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że ujawnienie "układu" było możliwe dzięki zatrzymaniu w grudniu 2005 r. grupy przestępczej Janusza G., pseud. Graf (ma oddzielny proces za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą). W styczniu 2006 r. sprawę przekazano Centralnemu Biuru Śledczemu, dzięki czemu doszło do rozpracowania urzędników ministerstwa.

Do odrębnego postępowania wyłączono sprawę b. senatora Henryka Stokłosy, podejrzanego o korumpowanie sędziego i urzędników skarbowych w tej samej aferze. Stokłosę, który był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, w grudniu 2007 r. zatrzymano w Niemczech i wydano Polsce. Grozi mu do 10 lat więzienia. Przebywa w areszcie.(PAP)

sta/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)