Afgański minister spraw zagranicznych, Rangin Dadfar Spanta, uważa, że terroryści, w tym liderzy dawnego rządu talibów, spokojnie żyją w sąsiednim Pakistanie, skąd kierują atakami terrorystycznymi na terenie Afganistanu.
Minister przedstawił taką opinię w niedzielę na spotkaniu z dziennikarzami w Kabulu. "Przywódcy talibów, a także innych ugrupowań terrorystycznych przebywają w Pakistanie" - powiedział, dodając w odpowiedzi na jedno z pytań, iż to właśnie oni koordynują z sąsiedniego kraju akcje terrorystyczne w Afganistanie.
Wypowiedź ministra z pewnością dodatkowo zaogni kontrowersje w tej sprawie miedzy Afganistanem a Pakistanem - dwoma krajami sojuszniczymi USA, wspólnie prowadzącymi walkę z terroryzmem. Niemal natychmiast po opublikowaniu wypowiedzi Spanty, jego opinie kategorycznie zdementował pakistański minister spraw wewnętrznych Aftab Khan Sherpao. "Zdecydowanie zaprzeczamy, by liderzy talibów znajdowali się w naszym kraju. Tego rodzaju sugestie nie sprzyjają stosunkom miedzy naszymi dwoma krajami" - oświadczył.
Kabul w ostatnich miesiącach kilkakrotnie zarzucał Pakistanowi, iż czyni zbyt mało, by zlikwidować kryjówki talibów i Al-Kaidy po swojej stronie granicy i powstrzymać przenikanie bojówek do Afganistanu. Spanta wypowiadał się trzy dni po słowach prezydenta Hamida Karzaja, który oświadczył m.in., że "pakistańskich studentów uczy się, by jechali do Afganistanu palić szkoły i szpitale".
W lutym br. Karzaj przekazał Islamabadowi listę talibańskich przywódców ukrywających się w Pakistanie, a także miejscowości, gdzie mają znajdować się bazy szkoleniowe terrorystów. Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf odpowiedział na listę stwierdzeniem, że zawarte w niej informacje są przestarzałe, a Pakistan czyni wszystko, by powstrzymać terrorystów, a także nie dopuszczać do transgranicznych ataków. (PAP)
hb/ itm/
1238