Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Akcja w "Halembie" - ratownicy bliżej zaginionego górnika, ale dotarcie do niego coraz trudniejsze

0
Podziel się:

26.2.Katowice (PAP) - Zastępy ratownicze, które z dwóch
stron usiłują dotrzeć do uwięzionego ponad tysiąc
metrów pod ziemią w kopalni "Halemba" górnika, w ciągu nocy z
soboty na niedzielę posunęły się mniej więcej o 2 metry. Szacuje
się, że jedną z ekip dzieli od zaginionego ok. 18 metrów, drugą
ponad dwa razy tyle.

26.2.Katowice (PAP) - Zastępy ratownicze, które z dwóch stron usiłują dotrzeć do uwięzionego ponad tysiąc metrów pod ziemią w kopalni "Halemba" górnika, w ciągu nocy z soboty na niedzielę posunęły się mniej więcej o 2 metry. Szacuje się, że jedną z ekip dzieli od zaginionego ok. 18 metrów, drugą ponad dwa razy tyle.

Akcja ratownicza trwa nieprzerwanie od środkowego wieczora, kiedy po silnym tąpnięciu w kopalni w Rudzie Śląskiej zaginął 30- letni górnik metaniarz - specjalista od pomiarów składu atmosfery. Mimo postępów akcji, dotarcie do zaginionego może zająć nawet kilka dni.

"Odległość między zastępami zmniejszyła się do około 56 metrów. Postęp nie jest tak duży, jak liczyliśmy, ponieważ niemal na każdym kolejnym metrze zastępy natrafiają na nowe przeszkody i utrudnienia" - powiedział w niedzielę PAP rzecznik kopalni, Jan Sienkiewicz.

W sobotę wieczorem ratownicy, którzy są bliżej zaginionego, natrafili na wypiętrzenie spągu, czyli spodu wyrobiska. Musieli użyć młota pneumatycznego, aby skruszyć litą skałę. Zastępy przebierające zasypany chodnik z drugiej strony musiały natomiast pneumatyczną piłą rozcinać stalowe stojaki, które po tąpnięciu pogięły się i skrzyżowały ze sobą, uniemożliwiając przejście.

Mimo iż od wypadku upłynęły już prawie cztery doby, ratownicy wciąż wierzą, że zaginiony górnik mógł przeżyć. W chwili wstrząsu znajdował się prawdopodobnie na skrzyżowaniu chodników, a praktyka wskazuje, że właśnie w takich miejscach po tąpnięciu i zdeformowaniu wyrobiska pozostaje najwięcej wolnej przestrzeni. Cały czas był tam też dostęp powietrza.

W akcji ratowniczej uczestniczy siedem zastępów, nie tylko z kopalni "Halemba", ale także "Bielszowice", "Polska-Wirek" i "Sośnica-Makoszowy" oraz ratownicy z okręgowych stacji ratownictwa w Bytomiu, Zabrzu i Tychach. Zagrożenie metanowe, choć opanowane, nadal nie pozwala na użycie do pracy sprzętu mechanicznego. Ratownicy przebierają rumowisko ręcznie, drążąc w nim przejście o wymiarach ok. 1 m na 1,30 m. Długość spenetrowanego w ten sposób odcinka to ok. 200 metrów.

W sobotę ratownicy odebrali sygnały z nadajnika umieszczonego w lampce zaginionego. Takie nadajniki są częścią wyposażenia każdego górnika. Odebranie sygnału potwierdziło, że kierunek poszukiwań jest słuszny. Ratownicy wnioskują, że skoro jest sygnał, lampka nie uległa zniszczeniu, a więc i pracownik mógł nie zostać zasypany, a jedynie odcięty od drogi ucieczki. To przesłanka, która może dawać nadzieję, że górnik żyje.

Wyrobiska 1030 metrów pod ziemią zostały zasypane po dwóch wstrząsach górotworu, do których doszło w środę późnym popołudniem. Drugi z nich spowodował tąpnięcie, czyli zjawisko gwałtownego wyładowania się ogromnej energii nagromadzonej w górotworze, otaczającym podziemne wyrobiska. Po pierwszym wstrząsie z zagrożonego rejonu bezpiecznie wycofano 30 pracujących tam górników. Po drugim ranny został sztygar zmianowy (ma m.in. złamaną nogę i ogólne potłuczenia), a 30-letni specjalista metanometrii został uwięziony. (PAP)

mab/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)