Islamscy bojownicy zabili w niedzielę w dwóch osobnych atakach ośmiu algierskich żołnierzy - podały w poniedziałek media algierskie.
Rebelianci zdetonowali bombę w chwili przejazdu wojskowej ciężarówki w pobliżu miasta Tebessa we wschodniej Algierii. Pięciu żołnierzy zginęło, a czterech odniosło obrażenia - poinformował dziennik "Al-Chabar", powołując się na anonimowe źródła.
Poza tym trzej inni żołnierze zostali zastrzeleni przez islamistów w punkcie kontrolnym w prowincji (wilai) Bumardas na północy kraju. Według gazety, region ten jest uważany za bastion Al-Kaidy.
Autobus, którym podróżowali będący po służbie żołnierze, po cywilnemu, został zatrzymany przez rebeliantów przebranych za żołnierzy. Ci kazali wszystkim wysiąść z autobusu do - jak oznajmili - rutynowej kontroli, po czym zastrzelili żołnierzy - relacjonuje "Al-Chabar".
W czwartek w dwóch zamachach bombowych w Algierii zginęło siedem osób. Tego dnia prezydent Abdelaziz Buteflika ogłosił, że w kwietniowych wyborach będzie się ubiegał o trzecią kadencję na urzędzie szefa państwa. Oświadczył też na wiecu w Algierze, że zostawia "otwarte drzwi" dla tych bojowników, którzy złożą broń i zdecydują się skorzystać z oferty amnestii.
Islamscy rebelianci rozpoczęli walki w 1992 roku, gdy ówczesne władze unieważniły wybory i zdelegalizowały zwycięski Islamski Front Wyzwolenia, obawiając się, że kraj zostanie przekształcony w republikę islamską podobną do Iranu. Konflikt, który pochłonął około 200 tys. ofiar, w ostatnich latach stracił na sile. (PAP)
