Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Apelacja w procesie Alicja Tysiąc - "Gość Niedzielny" - wyrok 5 marca

0
Podziel się:

#
dochodzi informacja o terminie wyroku i szersza relacja z rozprawy
#

# dochodzi informacja o terminie wyroku i szersza relacja z rozprawy #

19.02. Katowice (PAP) - 5 marca Sąd Apelacyjny w Katowicach ogłosi wyrok w procesie o naruszenie dóbr osobistych, wytoczonym przez Alicję Tysiąc redaktorowi naczelnemu "Gościa Niedzielnego" i wydawcy tego katolickiego tygodnika. W piątek odbyła się rozprawa odwoławcza w tej sprawie.

We wrześniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że gazeta i jej wydawca, czyli archidiecezja katowicka, mają przeprosić powódkę i zapłacić jej 30 tys. zł. "GN" odwołał się od tego wyroku.

Tysiąc wywalczyła w Strasburgu zadośćuczynienie za to, że w Polsce nie pozwolono jej usunąć ciąży, choć urodzenie dziecka mogło grozić jej utratą wzroku. Katowicki sąd okręgowy podzielił zdanie powódki, że w komentujących tę sprawę tekstach tygodnika znalazły się sformułowania napastliwe, obraźliwe i pogardliwe.

Sąd I instancji uznał, że niektóre publikacje w katolickim tygodniku nie były krytyką aborcji i wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie Tysiąc, ale "atakiem na pojedynczą osobę i wyrazem skrajnie negatywnych emocji do tej osoby skierowanych". Według sądu okręgowego katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji - nazywać aborcję zabójstwem - ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby, jak zrobił to "GN".

Redakcja "GN" uznała wyrok za "rażąco niesprawiedliwy", oparty na błędnych ocenach treści jednego z felietonów redaktora naczelnego ks. Marka Gancarczyka. Tygodnik zaprzecza też, by używał - jak nazwał to sąd - języka nienawiści. W apelacji przedstawiciele redakcji po raz kolejny podkreślili, iż nie jest prawdą, że w felietonie "Siła przyzwyczajenia" ks. Gancarczyk porównał Tysiąc do hitlerowskich zbrodniarzy.

Odnośnie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu "GN" nie zgadza się z oceną, że sprawa zakończona korzystnym dla Alicji Tysiąc wyrokiem dotyczyła tylko braku procedur odwoławczych w polskim prawie. Tygodnik zakwestionował też twierdzenia wyroku, że określenie początku ludzkiego życia i - co za tym idzie jego prawna ochrona - to sprawa światopoglądu katolickiego.

W piątek w sądzie stawili się, wraz z pełnomocnikami, zarówno Alicja Tysiąc, jak i ks. Gancarczyk. Pełnomocnik pozwanych mec. Jacek Siński wyraził przekonanie, że sąd I instancji źle zinterpretował wyrok trybunału w Strasburgu i nieprawidłowo ocenił teksty w "GN". Przypominał, że jeden z sędziów trybunału zgłosił zdanie odrębne od orzeczenia. W opinii Sińskiego, wyrok dotyczył w istocie prawa do aborcji, a Tysiąc sama później komentowała orzeczenie trybunału w takim właśnie kontekście.

Strona pozwana uważa, że sąd I instancji oceniając dowody dopuścił się nieuprawnionej kompilacji artykułów tygodnika, wyrywając poszczególne fragmenty z kontekstu i dopiero ten "nowy" tekst został poddany analizie.

Mec. Siński wyraził też przekonanie, że powódka jest osobą publiczną, która uczestniczyła w debacie na temat prawa do aborcji. Waga tej debaty pozwalała na użycie "takich a nie innych porównań" w tekstach, które zdaniem strony pozwanej nie naruszyły dóbr osobistych powódki. "GN" nie ujawnił też żadnych faktów z życia Alicji Tysiąc, które wcześniej nie byłyby znane - przekonywał.

Reprezentujący Alicję Tysiąc mec. Marcin Górski wyraził opinię, że apelacja strony pozwanej jest bezzasadna, a niektóre zawarte w niej zarzuty - "absurdalne". Zdanie odrębne sędziego trybunału nie jest elementem wyroku, w przeciwnym razie byłby on wewnętrznie sprzeczny - podkreślił.

Wyraził też przekonanie, że jego klientka - choć jej sprawa komentowana była w wielu mediach - nigdzie nie została potraktowana w podobny sposób, jak na łamach "GN". Jego zdaniem, Tysiąc była w publikacjach tego tygodnika "unurzana w błocie" i porównywana do nazistów. "Nic nie jest podobne do traumy czasów hitlerowskich. Nic nie jest porównywalne" - podkreślił. Według niego, była to nienawiść skierowana pod adresem konkretnej osoby.

Ks. Gancarczyk powtórzył po rozprawie dziennikarzom, że jego gazeta słusznie odczytała wyrok trybunału w Strasburgu jako odnoszący się także do prawa aborcyjnego w Polsce. "Sądzę, że myśmy wszyscy, całe społeczeństwo, przyzwyczaili się do tego, że w Polsce - a w innych krajach europejskich jeszcze bardziej - są zabijane niewinne istoty" - powiedział i wyraził nadzieję, że jakiś czas "wszyscy zmienimy zdanie i może nawet będziemy się wstydzić za to, że działaliśmy za mało".

Alicja Tysiąc chciała usunąć ciążę, bo urodzenie dziecka mogło grozić jej utratą wzroku. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Na brak możliwości aborcji poskarżyła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro zadośćuczynienia. Jak zaznaczył katowicki sąd okręgowy, istotą orzeczenia trybunału w Strasburgu było wskazanie na brak w polskim prawie procedur odwoławczych od decyzji lekarzy.

W pozwie przeciwko gazecie Tysiąc domagała się 50 tys. zł i przeprosin za bezprawne sugerowanie w "GN", że usiłowała dopuścić się zabójstwa. Zarzuciła też tygodnikowi, że ingerował w jej życie prywatne poprzez sugerowanie, że nie chciała swego dziecka. Uważa też, że tygodnik porównał ją do hitlerowskich zbrodniarzy i bezprawnie zamieścił jej zdjęcie.

Strona pozwana od początku domagała się oddalenia powództwa. "GN" zaprzecza np., by porównywał Tysiąc do zbrodniarzy hitlerowskich. Pozwani podnosili, że w publikacjach znalazły się oceny, do których mają prawo zgodnie z zasadą wolności słowa.

W piątek, przed rozpoczęciem rozprawy odwoławczej, niewielka grupa przedstawicieli środowisk katolickich demonstrowała przed katowickim sądem. Manifestanci rozpięli przed wejściem do budynku banery ze zdjęciem płodu po aborcji w 10. tygodniu ciąży oraz informację, że aborcję dla Polek usankcjonował w marcu 1943 r. Adolf Hitler. Trzymali też karty m.in. z cytatem z konstytucji: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów" i hasłem: "Katolicy też mają prawa i wolności". Demonstrujący przedstawiali się jako działacze stowarzyszenia Śląskie Środowisko Wiernych Tradycji Łacińskiej.

W pobliżu stanęła też z ulotkami kilkuosobowa grupa zwolenników Tysiąc, przedstawiających się jako sympatycy Antyklerykalnej Partii Postępu Racja. Nie wszyscy chętni mogli wejść na rozprawę. Jej uczestnicy - dziennikarze, zwolennicy "GN" i popierające Tysiąc przedstawicielki środowisk feministycznych z Polski, a także z Belgii, Francji i Niemiec - byli wpuszczani do sądu za przepustkami. (PAP)

kon/ mtb/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)