Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bartłomiej W. o relacjach z żoną

0
Podziel się:

#
dochodzi relacja z odpowiedzi świadka na pytania obrony
#

# dochodzi relacja z odpowiedzi świadka na pytania obrony #

08.07. Katowice (PAP) - Bartłomiej W. kontynuuje w poniedziałek składanie zeznań jako świadek w procesie swej żony Katarzyny, oskarżonej o zabicie ich półrocznej córki Magdy. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach mówił m.in. o relacjach z żoną - przed i po śmierci córki.

Najpierw odczytywane wyjaśnienia ojca Magdy ze śledztwa sędzia Adam Chmielnicki przerywał szczegółowymi pytaniami o niektóre wątki. Potem - w sesji pytań stron - obrońca oskarżonej zaczął pytać o jego relacje z żoną - przed i po śmierci córki.

Sąd zapytał m.in. świadka o rozmowę telefoniczną, w której żona poinformowała go o porwaniu córki. Bartłomiej W. zaznaczył, że żona płakała przy tym histerycznie, podkreślił, że nie przypomina sobie, by kiedykolwiek wcześniej jego żona płakała w ten sposób.

Do tej odpowiedzi nawiązał obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Ludwiczek. Pytał m.in. o sposoby rozwiązywania sporów małżeństwa, o konflikty, o zachowanie Katarzyny W. w ich trakcie. Świadek mówił m.in. że gdy dowiedzieli się, że Katarzyna jest w ciąży, mieli oboje obawy m.in. związane z pracą, utrzymaniem, mieszkaniem, wychowaniem dziecka. Wskazał, że nie wie, czy Katarzyna W. dzieliła się tymi obawami z innymi osobami. Wiedział, że ma swój prywatny zeszyt z zapiskami, ale nie próbował do niego zaglądać.

Mówił też, że wiadomość o ciąży była ogólnym zaskoczeniem, pewnym szokiem prowadzącym do napięć między nim a - wówczas jeszcze - przyszłą żoną. Miał też wrażenie, że przed ślubem Katarzyna W. czuła się naciskana przeze niego - wtedy, a potem jeszcze raz zdarzyło się, że zamknęła się u rodziców w domu i w ten sposób rozwiązywała problem. Natomiast nie reagowała wpadając w histerię, płacz. Były też normalne spory - polegające na przekonywaniu do własnych racji. Jedyną znaną Bartłomiejowi W. scysją między żoną a innymi osobami, była jej kłótnia z jego matką.

Bartłomiej W. mówił też, że po przeprowadzce do własnego mieszkania - mimo że towarzyszyły temu również pewne obawy dotyczące samodzielnego funkcjonowania - nie mógł niczego żonie zarzucić, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, czy zajmowanie się domem.

Pytany czy dostrzegł różnicę w reakcjach na otoczenie żony przed 24 stycznia i po tej dacie, ojciec Magdy mówił, że wokół zmieniło się bardzo wiele, czego przyczyną była utrata córki.

W swoich pytaniach obrońca nawiązywał też m.in. do opublikowanego pamiętnika Bartłomieja W. pt. "Moja prawda". Obrońca pytał o poszczególne cytaty z książki - m.in., że nigdy wcześniej nie widział u żony ataku histerii. Bartłomiej W. podtrzymał, że w przypadku konfliktów żona zamykała się w sobie wobec otoczenia i nie chciała dać sobie pomóc.

Świadek zaznaczył też, że prawdziwa jest teza z książki, że po śmierci Magdy żona miała huśtawkę nastrojów, wpadała ze skrajności w skrajność. Pierwszym przykładem był dzień, w którym miało zostać wykonane badanie wariografem. Mówił, że po utracie córki robiła chwilami wrażenie, że niewiele do niej dociera.

Pytany też wcześniej szczegółowo przez sąd Bartłomiej W. zaznaczył w poniedziałek, że żona relacjonowała mu, że Magda odchyliła się do tyłu i w wyniku tego wypadła i uderzyła o podłogę. Sąd zaznaczył, że w protokole przesłuchania ze śledztwa nie ma słowa "odchyliła się", zapisano jedynie, że żona miała mu relacjonować, że córka "wypadła i uderzyła o podłogę". Świadek powiedział, że nie wie dlaczego nie ma tego elementu - jest przekonany, że od początku mówił, że tak wyglądała relacja jego żony.

Prokurator Zbigniew Grześkowiak zapytał tylko o kwestię techniczną związaną z jednym z powrotów świadka do mieszkania na kilka dni przed śmiercią jego córki.

Podczas poniedziałkowej rozprawy sąd ma jeszcze rozpatrzeć wniosek obrońcy Katarzyny W. o powołanie nowych biegłych. Mają to być specjaliści laryngologii, neonatologii oraz medyk sądowy. Tego dnia rozpatrywana ma być też kwestia przedłużenia aresztu oskarżonej. Zdaniem obrony przedstawione dotąd informacje niwelują uzasadniającą dotychczasowy areszt przesłankę wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia zarzucanego Katarzynie W. czynu.

Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.(PAP)

mtb/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)