Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belgia: "Le Soir": Barroso oportunistycznym rejentem państw UE

0
Podziel się:

W czwartek, w dniu rozpoczęcia szczytu UE który ma wybrać Jose
Manuela Barroso na drugą pięcioletnią kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej, belgijski
dziennik "Le Soir" kreśli jego krytyczny portret jako "oportunistycznego rejenta" państw
członkowskich.

W czwartek, w dniu rozpoczęcia szczytu UE który ma wybrać Jose Manuela Barroso na drugą pięcioletnią kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej, belgijski dziennik "Le Soir" kreśli jego krytyczny portret jako "oportunistycznego rejenta" państw członkowskich.

Zdaniem dziennika, zebrani na szczycie w Brukseli szefowie państw i rządów mianują Barroso bez entuzjazmu, z braku kontrkandydata. "Le Soir" zauważa jednocześnie, że fakt, iż 53-letni były premier Portugalii jest człowiekiem "pozbawionym wizji", odpowiada dużym krajom członkowskim UE, "które nie chcą silnej Komisji Europejskiej".

"Najczęściej to Barroso powstrzymywał się od wysuwania propozycji odważnych, które groziły tym, że zmuszą kraje członkowskie do burzliwych negocjacji, koniecznych, by posunąć europejski projekt do przodu" - pisze "Le Soir". Ubolewa, że szefem KE w 2004 roku nie został europejski wizjoner, belgijski premier Guy Verhofstadt, którego kandydaturę zawetował Londyn. Zamiast tego - przypomina - brytyjski premier Tony Blair "wyciągnął jak królika z kapelusza" kandydaturę Barroso, który nie był pierwszoplanowym europejskim politykiem.

"Nikt nie podaje w wątpliwość zdolności intelektualnych Barroso - pisze gazeta. - Ale jego krytycy nie wahają się powiedzieć, że ponad ambicje europejskie, przedkładał własne ambicje personalne".

Cytując wielu rozmówców z różnych krajów UE, "Le Soir" pisze o szefie KE jako człowieku, który "od początku był ogarnięty obsesją swojej reelekcji"; bojącym się występować z ambitnymi inicjatywami; oportunisty, o czym świadczy droga polityczna, którą przeszedł: od maoizmu, przez liberalizm, po europejską chadecję, która teraz popiera jego ponowną nominację. Niemniej dla równowagi pisze o nim też pozytywne zdania: "czarujący, uwodzicielski poliglota, wielki dyplomata", "ceniący lojalność ponad wszystko".

Pisze, że słabą pozycję KE wobec państw członkowskich niejako rekompensował sobie, rządząc twardą ręką w samej instytucji. Zauważa, że o tyle nie było to trudne, że w liczącym wraz z nim 27-osobowym gremium komisarzy "do rzadkości należały silne osobowości".

"Le Soir" z nostalgią wspomina czasy ambitnego i aktywnego przewodniczącego KE Jacquesa Delorsa (1985-1994). Jego siłę tłumaczy ówczesnym pełnym poparciem francusko-niemieckiego "motoru" napędzającego europejską integrację. "Wydaje się, że był to raczej przypadek w historii instytucji, która jest strukturalnie słaba - pisze. - Błyskotliwa Komisja Europejska należy do przeszłości".

Tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wygranych zdecydowanie przez chadecką rodzinę polityczną Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Barroso, Portugalczyk oficjalnie potwierdził, że kandyduje na szefa nowej KE. Partia ta nalega, by Barroso został mianowany już na szczycie, a następnie formalnie zaprzysiężony 15 lipca na pierwszej sesji PE przez europosłów, czego wymaga obowiązujący obecnie Traktat z Nicei. Polski rząd wielokrotnie deklarował poparcie dla jego kandydatury.

Michał Kot (PAP)

kot/ cyk/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)