Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belgia: Minuta ciszy ku czci 18 ofiar katastrofy kolejowej

0
Podziel się:

Minutą ciszy na dworcach i w pociągach w Belgii uczczono w czwartek pamięć
18 osób, które zginęły w poniedziałkowej katastrofie kolejowej w Halle niedaleko Brukseli. Władze
postanowiły nie ogłaszać żałoby narodowej.

Minutą ciszy na dworcach i w pociągach w Belgii uczczono w czwartek pamięć 18 osób, które zginęły w poniedziałkowej katastrofie kolejowej w Halle niedaleko Brukseli. Władze postanowiły nie ogłaszać żałoby narodowej.

Minuta ciszy obowiązywała w południe na całej sieci kolejowej; pociągi, które miały o tej porze odjechać, stały minutę dłużej przy peronach. Na największych dworcach wyłożono na dwa dni księgi kondolencyjne. Akcję zorganizował narodowy przewoźnik kolejowy SNCB wraz ze związkami zawodowymi.

Wstępnie planuje się, że narodowe obchody ku czci 18 potwierdzonych śmiertelnych ofiar tragedii (są obawy, że we wrakach wagonów zostaną odnalezione kolejne ciała) odbędą się w przyszłym tygodniu w brukselskiej katedrze św. Michała i św. Guduli. W ceremonii o ponadwyznaniowym charakterze mają wziąć udział przedstawiciele władz i kolei oraz rodziny ofiar.

Władze uznały, że katastrofa - choć największa na belgijskich kolejach od lat 70. - nie jest powodem do ogłoszenia żałoby narodowej. W Belgii prawo jej ogłoszenia przysługuje rządowi na wniosek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Szef protokołu MSW Eddy Van den Bussche tłumaczył, że żałoba narodowa jest zarezerwowana dla sytuacji o nadzwyczajnym charakterze. Szczegółowych przepisów nie ma - rząd bierze pod uwagę nastroje społeczne i skalę tragedii.

W efekcie władze są bardzo powściągliwe w zarządzaniu żałoby narodowej, która może trwać od jednego do trzech dni. Dla przykładu: żałobę ogłoszono w 1956 roku, gdy w wyniku pożaru w kopalni zginęły 262 osoby (spośród 274 obecnych na miejscu), oraz w 2004 roku po eksplozji gazociągu, w której zginęły 24 osoby. Obowiązkowo ogłasza się ją tylko w przypadku śmierci panującego monarchy, co zdarza się raz na wiele lat (ostatnio w 1993 roku, po śmierci króla Belgów Baldwina I).

Tymczasem w Belgii trwa poszukiwanie odpowiedzialnych za katastrofę, a sprawa nabiera politycznego charakteru. Szefowie SNCB mają w przyszłym tygodniu stawić się w parlamencie federalnym, by odpowiedzieć na pytania i wątpliwości deputowanych. Kilka partii wyraziło zamiar powołania parlamentarnej komisji śledczej do ustalenia, dlaczego mimo wielkich środków dostępnych na poprawę bezpieczeństwa na kolei, doszło do czołowego zderzenia pociągów. Badają to od poniedziałku prokuratorzy i sędzia śledczy: czy była to usterka techniczna, błąd człowieka, czy oba te czynniki razem? Według mediów, maszynista, który przeżył (drugi zginął na miejscu), zaprzeczył, jakoby powodem było zignorowanie przez niego czerwonego światła.

Michał Kot (PAP)

kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)