Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Borys: silny cios w mniejszość polską

0
Podziel się:

#
dochodzi komentarz Andżeliki Borys
#

# dochodzi komentarz Andżeliki Borys #

15.02. Grodno, Warszawa (PAP) - Szefowa nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys powiedziała w poniedziałek PAP, że aresztowania członków ZPB i wyroki skazujące są "mocnym uderzeniem w mniejszość polską".

Sama Borys została w poniedziałek skazana przez sąd w Grodnie na karę grzywny wysokości ponad miliona białoruskich rubli (ok. 260 euro). Trzem innym czołowym działaczom ZPB wymierzono po 5 dni aresztu. W sumie aresztowano ok. 40 osób.

Szefowa ZPB oceniła, że aresztowania miały na celu uniemożliwienie działaczom ZPB z Grodna i Iwieńca dotarcia do Wołożyna na proces sądowy w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu.

"Te działania potwierdzają, że Dom został przejęty bezprawnie, a sąd był jedną wielką farsą" - dodała. W jej opinii chodzi o "przekazanie mienia, dobytku Związku w ręce ludzi, którzy nikogo nie reprezentują".

Andżelika Borys powiedziała, że sytuacja wokół Związku Polaków na Białorusi może uniemożliwić jej spotkanie z prezydentem Lechem Kaczyńskim. W sobotę minister w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik informował, że prezydent liczy w najbliższych dniach na spotkanie z Andżeliką Borys i innymi przedstawicielami ZPB.

"Na pewno nie wyjadę do Polski, ponieważ moi koledzy są w areszcie i jako prezes nie zostawię organizacji" - podkreśliła. Zastrzegała, że to samo dotyczy zaproszenia jej do Parlamentu Europejskiego w dniach 23 i 24 lutego, o czym poinformował w sobotę PAP szef polskiego klubu Europejskiej Partii Ludowej Jacek Saryusz-Wolski.

Również w poniedziałek na kary 5 dni aresztu skazano szefa Rady Naczelnej Andrzeja Poczobuta, wiceszefa Związku Mieczysława Jaśkiewicza i rzecznika ZPB Igora Bancera, który po wyroku ogłosił głodówkę. Wszystkich skazano za udział w nielegalnym wiecu przed Domem Polskim w Grodnie 10 lutego.

Igor Bancer powiedział PAP, że zatrzymano w sumie 40 działaczy ZPB. Wszyscy jechali do Wołożyna na rozprawę w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu, który władze białoruskie chcą przekazać lojalnemu wobec Mińska kierownictwu ZPB ze Stanisławem Siemaszką na czele. Według Bancera była to skoordynowana akcja. "To ewidentna łapanka" - oświadczył.

Także Poczobut nie miał wątpliwości, że celem milicyjnej akcji było uniemożliwienie działaczom dotarcia do Wołożyna na rozprawę, na której władze chcą uprawomocnić decyzję o zabraniu Domu Polskiego działaczom z kręgu Andżeliki Borys.

W poniedziałek zatrzymano w Wołożynie lidera opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Białorusi Anatola Labiedźkę, który przyjechał poprzeć dyrektorkę Domu Polskiego w Iwieńcu Teresę Sobol - poinformowała jego partia na swej stronie internetowej.

Członek Rady Naczelnej ZPB Andrzej Pisalnik powiedział PAP, że Andżelikę Borys zatrzymano pod Wołożynem.

Poczobut poinformował PAP, że został zatrzymany przez milicję w okolicach miasteczka Iwie, gdy autostopem jechał do Wołożyna, przy czym początkowo mówiono mu, że jest podejrzany o napad rabunkowy. "Jestem oficjalnie podejrzany o dokonanie napadu rabunkowego. Podobno mój wygląd zgadza się z rysopisem sprawcy napadu rabunkowego w Grodnie" - powiedział Poczobut w chwili, gdy milicjanci zabierali go do radiowozu.

Z kolei Bancer powiedział PAP, że zatrzymano go na ulicy w Grodnie. "Mieczysław Jaśkiewicz został zatrzymany przez drogówkę, gdy próbował wyjechać z Grodna inną drogą. Z Jaśkiewiczem zatrzymano jeszcze czterech działaczy ZPB, ale już ich zwolniono" - dodał.

Tymczasem w Wołożynie odbyła się wstępna rozprawa w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. "Dzisiaj odbyło się tzw. wstępne posiedzenie, czyli istoty sprawy jeszcze nie rozpatrywano. Sędzia powiedział, że wyznaczy kolejny termin wstępnego posiedzenia. Kodeks dopuszcza taką procedurę" - powiedział PAP z Wołożyna Andrzej Pisalnik.

Jak dodał, na rozprawie adwokat poprosił sąd, żeby spisano jeszcze jeden akt przejęcia mienia w Domu Polskim, bo poprzedni sporządzono pod nieobecność Teresy Sobol. Wniósł też o dopuszczenie świadków obrony.

Przed sądem doszło do incydentu. Zebrało się tam około 30 Polaków, którzy przyjechali z różnych miejscowości, m.in. Grodna, Wołożyna, Iwieńca i Lidy, by wyrazić solidarność z panią Sobol i pokazać, że losy Domu nie są im obojętne.

"Kiedy z sądu wychodzili marionetkowy dyrektor Domu Polskiego Stanisław Buraczewski i przedstawiciel reżimowego Związku Mieczysław Łysy, ludzie zaczęli krzyczeć: +Hańba!+, +Zdrajcy!+ itp. Milicjanci zareagowali bardzo ostro. Wykręcając jej ręce, chwycili redaktor +Głosu znad Niemna (na uchodźstwie)+ panią Irenę Waluś i powlekli ją nogami po śniegu. Została zatrzymana, spisano protokół dotyczący chuligaństwa" - powiedział Pisalnik.

Irenę Waluś już uwolniono - podało Radio Swaboda. Według milicjantów miała obrazić Buraczewskiego.

10 lutego ponad 300 osób wzięło udział w Grodnie w wiecu w obronie Domu Polskiego w Iwieńcu, dwa dni wcześniej zajętego siłą przez białoruską milicję. Dotąd budynek pozostawał w rękach działaczy ZPB, którzy za szefową organizacji uznają Andżelikę Borys. Władze białoruskie uważają, że legalne jest kierownictwo ZPB, na którego czele stoi Stanisław Siemaszko. (PAP)

mw/ ksaj/ ro/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)