W Mińsku w czwartek wieczorem odbyła się demonstracja przeciwko wizycie w stolicy Białorusi prezydenta Rosji Władimira Putina.
Dziesiątki młodych ludzi przybyły do centrum miasta, niosąc transparenty "Putin, do domu", "Niezależność". "Niech żyje Białoruś, "Nie - związkowi z Rosją", "Tutaj nie Rosja".
Po 10 minutach do demonstrantów podjechał autobus wypełniony OMON- owcami i zatrzymał 15 młodych ludzi. Zabrano ich na pobliski posterunek.
Także w czwartek milicja rozpędziła pod konsulatem Federacji Rosyjskiej w Brześciu pikietę 15 działaczy ruchu "O wolność" i Białoruskiego Frontu Narodowego. Dwoje demonstrantów aresztowano.
W środę na Placu Październikowym w Mińsku zebrało się kilkudziesięciu demonstrantów z biało-czerwono-białymi flagami. Skandowali "Niech żyje Białoruś" i "Żadnych związków z imperialną Rosją". Wśród uczestników byli opozycyjni politycy Wincuk Wiaczorka i Aleś Michalewicz z Białoruskiego Frontu Narodowego oraz Anatol Labiedźka, szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.
W czasie akcji milicji przeciwko demonstrantom poważne obrażenia głowy odniósł Źmicier Chwedaruk z organizacji "Młody Front". Przewieziono go do szpitala.
"Brutalne użycie siły przeciwko demonstrantom" potępiły w środę wieczorem Stany Zjednoczone.
Prezydent Putin przybył w czwartek wieczorem z wizytą do Mińska, pierwszą po zwycięskich dla jego ugrupowania "Jedna Rosja" wyborach do Dumy Państwowej.
Wielu obserwatorów spekulowało, że spotkanie prezydentów Putina i Alaksandra Łukaszenki może posunąć naprzód uśpione od dawna plany utworzenia wspólnego państwa związkowego dwóch dawnych republik radzieckich. Jednak Kreml poinformował tego dnia, że sprawy aktu konstytucyjnego państwa związkowego Rosji i Białorusi (ZBiR) nie ma w planie rozmów obydwu przywódców. (PAP)
jo/ mc/