Pod mińskim kościołem pw. śś. Szymona i Heleny, popularnie zwanym Czerwonym Kościołem, modlono się w sobotę wieczorem za ludzi aresztowanych po demonstracji opozycji dwa miesiące temu, w wieczór po wyborach prezydenckich na Białorusi.
Zgromadzeni, wśród nich bliscy zatrzymanych, zapalili świece, obok których położyli kartkę papieru z napisem "Wolność więźniom politycznym". Modlili się i śpiewali białoruski hymn religijny "Mahutny Boża". Zgromadzenie obserwowali milicjanci i ludzie ubrani po cywilnemu. Brak informacji, by ktoś został później zatrzymany.
Wcześniej w sobotę działacze kampanii "Europejska Białoruś" stanęli z transparentem "Wolność dla więźniów politycznych!" pod budynkiem Biblioteki Narodowej w Mińsku. Przynieśli też kartki z fotografiami aresztowanych.
19 grudnia Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła zwycięstwo w wyborach ubiegającego się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandra Łukaszenki. Wraz z opozycyjnymi kandydatami kilkadziesiąt tysięcy ludzi demonstrowało pod budynkiem rządu, gdzie mają też siedzibę CKW i parlament. Doszło do ataku na drzwi budynku - wybito szkło i niszczono drzwi. Według opozycji była to prowokacja. Liczne siły specjalne OMON rozbiły manifestację, a do aresztów trafiły setki jej uczestników.
Dwa miesiące po tych wydarzeniach 42 osoby (według obrońców praw człowieka) mają postawione zarzuty w sprawie karnej o masowe zamieszki. Wśród nich jest pięciu byłych kandydatów opozycji, którym za organizację zamieszek grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Odbył się pierwszy proces, w którym Wasyl Parfiankou otrzymał za udział w zamieszkach wyrok czterech lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ mc/