# dochodzą wypowiedzi stron #
30.01. Białystok (PAP) - Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbyło się w czwartek postępowanie apelacyjne w sprawie Białorusina Andrieja Żukowca, oskarżonego o oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w swoim kraju. Wyrok ma być ogłoszony 6 lutego.
Sąd pierwszej instancji skazał Żukowca na 3 lata więzienia i 15 tys. zł grzywny. Co do kary więzienia był to wyrok surowszy, niż chciała prokuratura, domagająca się 2 lat więzienia w zawieszeniu i grzywny.
Przyczyną prowadzenia sprawy Żukowca w Polsce jest fakt, iż w 2001 r. został zatrzymany w Białymstoku w związku z poszukiwaniem go listem gończym na Białorusi, a białostocki Sąd Apelacyjny uznał wydanie go Białorusi - ze względu na jego związki z tamtejszą opozycją - za prawnie niedopuszczalne oceniając, że nie ma tam szans na uczciwy proces.
Białoruskie organy ścigania nadesłały wówczas materiały do Polski, a śledztwo prowadziła i akt oskarżenia do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Po długim, trwającym kilka lat procesie, wyrok przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł pod koniec kwietnia ub. roku. Sąd uznał winę Żukowca.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Szczęsny Szymański mówił wtedy m.in., że "dowody zgromadzone na Białorusi są dowodami rzetelnymi i zarazem dowodami wiarygodnymi". Ocenił, że w czasie przesłuchań świadków w Mińsku na Białorusi (w których sędzia uczestniczył) nie było oznak, by zeznania były składane pod przymusem, naciskiem, albo były wyuczone.
Żukowiec (zgadza się na podawanie w mediach jego danych i wizerunku) od początku śledztwa nie przyznawał się do zarzutów i przekonywał, że nadesłane z Białorusi dowody przeciw niemu są sfałszowane, a sprawa ma związek z jego działalnością w antyłukaszenkowskiej opozycji.
Apelację złożył on sam oraz jego obrońca. Białorusin sformułował trzydzieści zarzutów wobec wyroku i zaskarżył go w całości, również w całości wyrok zaskarżył obrońca. Domagają się uniewinnienia, ewentualnie umorzenia sprawy lub uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.
Główne argumenty apelacyjne, to przedawnienie w prawie białoruskim, a także rażące naruszenie prawa do obrony polegające na tym, że Żukowiec nie uczestniczył w przesłuchaniach świadków na Białorusi.
Jego obrońca mec. Jarosław Majewski mówił w czwartek przed sądem, że wiedząc o tym, iż Żukowiec nie może pojechać na Białoruś by tam wziąć udział w przesłuchaniach, można było je przeprowadzić w drodze telekonferencji lub wyznaczyć mu z urzędu obrońcę (nie miał jeszcze wówczas obrońcy z wyboru).
Długo odnosił się do kwestii przedawnienia czynów zarzucanych Żukowcowi w prawie białoruskim. Przywoływał publikacje prawnicze i orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące warunku podwójnej karalności. Obrońca mówił, że na Białorusi nastąpiło już przedawnienie i oceniał, że w tej sytuacji nie można oskarżonego sądzić za to w Polsce.
"Postępowanie karne przeciwko mnie było niesprawiedliwe i nierzetelne. Więzienia się nie boję, ale proszę o sprawiedliwość" - mówił z kolei Żukowiec. Kwestionował dowody nadesłane z Białorusi, tłumaczenia dokumentów przez polskich tłumaczy, wiarygodność białoruskich świadków, o których mówił, że "na Białorusi świadkowie mogą zeznać, że pochodzą z planety Mars". Powiedział też, że w jego procesie sąd pierwszej instancji i prokuratura traktowały organy białoruskie jako "równoprawne, postępujące zgodnie z prawem, które nie fałszują żadnych dokumentów".
Argumenty apelacji odpiera prokuratura, który chce utrzymania wyroku. Sama nie odwoływała się. Prok. Andrzej Śliwski z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku mówił m.in., że wbrew temu, co twierdzi obrona i oskarżony, warunek podwójnej karalności został w tej sprawie spełniony.
Odnosząc się do zarzutów Żukowca, że organy ścigania w Polsce "współpracowały" z białoruskim reżimem, prokurator powiedział, że nie było współpracy w kontekście, o jaki chodzi oskarżonemu. Mówił też, że prowadzenie sprawy w Polsce wynikało z umowy międzynarodowej podpisanej przez Polskę.
Przed rozpoczęciem rozprawy apelacyjnej, przed budynkiem białostockiego sądu odbyła się pikieta z udziałem kilku osób, pod hasłem "Andriej Żukowiec - pierwszy więzień polityczny w Polsce". Jej organizatorzy napisali w materiale rozdawanym dziennikarzom, że zamierzają do organów unijnych wnioskować o włączenie do listy osób "uwikłanych w prześladowania działaczy białoruskiej opozycji" sędziego orzekającego w pierwszej instancji i prokuratora. (PAP)
rof/ pz/