Białostocki sąd rejonowy zlecił w czwartek prokuraturze uzupełnienie materiału dowodowego w sprawie Białorusina Andrieja Żukowca, oskarżonego o oszustwo przy uzyskaniu blisko 700 tys. dolarów kredytów w dwóch bankach na Białorusi.
Sąd przez kilka godzin rozważał formalne wnioski składane przez strony i ostatecznie zdecydował, że w postępowaniu przygotowawczym są braki i to prokuratura musi je uzupełnić. Postanowienie jest niezaskarżalne. Proces został odroczony bezterminowo.
Na razie nie wiadomo, ile czasu zajmie prokuraturze uzupełnienie materiału dowodowego. Sędzia Katarzyna Kochan w swoim postanowieniu zobowiązała prokuratora m.in. do dołączenia do akt sprawy kilkunastu oryginałów dokumentów, które w aktach sprawy są w kopiach.
Sąd chce także weryfikacji tłumaczeń kluczowych w tej sprawie dokumentów (m.in. umów kredytowych), a także powtórnego ich przekładu przez nowych tłumaczy.
Kwestia błędów w dokumentach, które są dowodami w tej sprawie, była już wielokrotnie podnoszona przez Żukowca. Chodzi m.in. o zmianę nazwy banku czy błędne tłumaczenie nazwy kraju widniejącej w deklaracji celnej z "Niemcy" na "Brytyjskie Wyspy Dziewicze".
Przed Komisją Odpowiedzialności Zawodowej Tłumaczy Przysięgłych przy ministerstwie sprawiedliwości toczy się obecnie postępowanie dyscyplinarne wobec pięciorga tłumaczy, którzy przekładali te dokumenty na język polski. Wobec dwojga z nich toczy się też postępowanie karne.
W uzasadnieniu postanowienia sędzia podkreśliła, że całość materiału dowodowego sporządzonego na Białorusi "rodzi szereg wątpliwości" i "trudno uznać go za wiarygodny", a nieuzupełnienie braków mogłoby mieć "fundamentalne" znaczenie dla orzeczenia.
Sprawa ciągnie się od kilku lat, krążąc między prokuraturą i dwoma białostockimi sądami: rejonowym i okręgowym. Jesienią 2007 roku ostatecznie trafiła do rejonowego. Sprawa jest skomplikowana, bo dotyczy zdarzeń na Białorusi, tam też są pokrzywdzeni w tej sprawie i większość świadków.
Pierwsza próba jej osądzenia miała miejsce w 2006 roku. Proces rozpoczął się w sądzie rejonowym, który podjął jednak decyzję o zwrocie akt prokuraturze do ponownej weryfikacji materiału dowodowego pochodzącego z Białorusi.
a złożyła skutecznie zażalenie, więc sprawa wróciła do sądu rejonowego. Ten przekazał ją okręgowemu, bo w międzyczasie zmieniła się właściwość sądów, a okręgowy - znowu rejonowemu.
W lutym 2001 roku Żukowiec został przypadkowo zatrzymany w Białymstoku w czasie kontroli drogowej. Okazało się wówczas, że w swoim kraju jest poszukiwany listem gończym za wyłudzenie kredytów. Trafił do aresztu.
Strona białoruska wystąpiła o jego wydanie w postępowaniu ekstradycyjnym. Przed sądem Żukowiec przedstawił jednak dowody na swoje związki z opozycją antyłukaszenkowską, a sąd uznał, że wydanie go Białorusi jest prawnie niedopuszczalne, bo może go tam czekać niesprawiedliwy proces.
Wtedy białoruska prokuratura przekazała do Polski zebrane w jego sprawie karnej dowody i śledztwo przejęła do prowadzenia prokuratura w Białymstoku. Po wielu miesiącach postępowania, co wiązało się m.in. ze ściągnięciem, a potem tłumaczeniem materiałów z Białorusi, skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia.
Żukowiec mieszka w Białymstoku. W procesie odpowiada z wolnej stopy i nie korzysta z pomocy obrońcy. Godzi się na podawanie jego danych personalnych i ujawnianie wizerunku. W czwartek chciał korzystać z pomocy tłumacza, ale sąd uznał, że taka pomoc nie będzie potrzebna, bo oskarżony dobrze radzi sobie z językiem polskim.(PAP)
mwi/ rof/ mhr/