Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Biegli: zabójca taksówkarza jest poczytalny

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował w
piątek proces 29-letniego Sławomira W., oskarżonego o zabójstwo
taksówkarza z Legionowa (Mazowieckie). Podczas rozprawy biegli
psychiatrzy orzekli, że W. w chwili popełnienia przestępstwa był
poczytalny.

Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował w piątek proces 29-letniego Sławomira W., oskarżonego o zabójstwo taksówkarza z Legionowa (Mazowieckie). Podczas rozprawy biegli psychiatrzy orzekli, że W. w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny.

O zabójstwie było głośno w Warszawie i okolicach zimą 2004 r. W grudniu 69-letni taksówkarz Zbigniew S. został zastrzelony we własnym aucie. Według ustaleń śledczych, ostatni kurs zamówił u niego właśnie Sławomir W. W miejscowości Rajszew mężczyzna kilkakrotnie strzelił do kierowcy, trafiając go w płuco, szyję i twarz. Taksówkarz zmarł w wyniku odniesionych ran.

W piątek biegli psychiatrzy przedstawili sądowi swoją opinię - po badaniu oskarżonego uznali, że jest on poczytalny, nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo. Wypowiadali się jedynie na temat kondycji psychicznej Sławomira W., nie mówili o jego motywach.

Biegła psycholog stwierdziła, iż W. jest nieprzystosowany społecznie - objawia się to m.in. w jego silnych skłonnościach do irytacji i agresji.

Przed sądem wypowiedział się również biegły z zakresu toksykologii, który badał krew oskarżonego pobraną mu krótko po zabójstwie. Biegły wykrył w niej ślady lekarstw, m.in. relanium, które działa uspokajająco. Zaznaczył jednak, że u niewielkiego odsetka ludzi - ok. 0,5 proc. populacji - lek ten może wywołać odmienny skutek; jest w stanie wzmóc zachowania agresywne. Biegli psychiatrzy zgodnie orzekli jednak, iż ten przypadek nie dotyczy Sławomira W.

Na początku procesu, w kwietniu br. Sławomir W. nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy przyznaje się do winy. O tym, że to on jest zabójcą taksówkarza, opowiedział jednak podczas śledztwa. Sprawca opowiedział wówczas, że napadając na taksówkarza, nie chciał go zabić, tylko ukraść mu samochód. Jak przyznał, potrzebował pieniędzy, bo stracił pracę, a miał na utrzymaniu żonę i dziecko. Pieniądze za samochód miały posłużyć m.in. na zakup prezentu bożonarodzeniowego dla dziecka. Nie udało mu się jednak zdobyć auta. Po strzelaninie śmiertelnie ranny taksówkarz ostatkiem sił celowo najechał autem na murek, aby w ten sposób zblokować koła samochodu. Zabójca uciekł pieszo, na przełaj przez las. Nazajutrz został zatrzymany przez policję.

Proces kontynuowany będzie we wrześniu.(PAP)

dnt/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)