88 proc. mieszkańców Bośni i Hercegowiny popiera trwające od tygodnia antyrządowe protesty, ale połowa wątpi, czy poprawią sytuację w kraju, w którym 40 proc. ludzi nie ma stałej pracy, a rząd federacji muzułmańsko-chorwackiej liczy 140 ministrów i wiceministrów.
Wyniki sondażu opinii publicznej opublikowane w czwartek na uważanym za wiarygodny bośniackim portalu informacyjnym Klix.ba mówią o tym, że 47 proc. ludności niespełna czteromilionowej Bośni i Hercegowiny udziela demonstracjom poparcia bez zastrzeżeń.
Prawie tyle samo popiera je, ale potępia podpalanie rządowych budynków i inne akty przemocy, do jakich doszło w dawnym ośrodku przemysłowym, Tuzli, gdzie protesty się zaczęły, czy w stolicy, Sarajewie.
Według doniesień agencyjnych demonstracje ludności stają się stopniowo mniej liczne, a desperackie nastroje ustępują miejsca poczuciu beznadziejności i bezsilności.
Jednak połączyły one dobrze zarabiających przedstawicieli wolnych zawodów z tymi, którzy pracują za równowartość 150 euro miesięcznie - mówi cytowany przez zagraniczne media Orhan Hadżagić, naczelny redaktor ukazującego się w Sarajewie tygodnika "Novo Vrijeme".
Uważa on za pozytywny "już sam fakt, że pojawił się ruch obywatelski, który dystansując się od nacjonalizmu i demonstrując wolę zbliżenia się do (standardów) Unii Europejskiej, opanował ulice i chce rozliczyć rządzących".
Zagraniczni obserwatorzy jako jedno z głównych źródeł protestu ludności Bośni, zdesperowanej sytuacją w kraju, wskazują wszechogarniającą korupcję. Według przedstawicieli Transparency International jest ona w Bośni większa, niż np. w Namibii lub Ghanie. Sprawiła, że po prywatyzacji w sprzedawanych za bezcen zakładach przemysłowych zniknęło 80 proc. miejsc pracy.
Orhan Hadżagić uważa za jeden z pozytywnych rezultatów obecnego ruchu protestacyjnego przezwyciężenie chorwackich, serbskich i bośniackich (muzułmańskich) nacjonalizmów i napięć między wyznawcami różnych religii.
"W Tuzli, gdzie robotnicy od dwóch lat nie otrzymują wypłat - napisał madrycki dziennik "El Pais" - ludzie protestują przeciwko oszukańczej prywatyzacji fabryk, w Sarajewie przeciwko paraliżowi rządu federalnego, w Mostarze - przeciwko burmistrzowi, a wszystkie protesty łączy w jedną całość to, że ludzie mają dość niekompetencji polityków".(PAP)
ik/ mc/
15738711