Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bralczyk: język podsłuchanych rozmów może wskazywać na niejawne interesy

0
Podziel się:

Język rozmów Janusza Kaczmarka, Konrada
Kornatowskiego i Jaromira Netzla może wskazywać, że rozmówcy mają
ze sobą "jakieś niejawne interesy" - ocenia językoznawca prof.
Jerzy Bralczyk, analizując treść ujawnionych przez prokuraturę
podsłuchów.

Język rozmów Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla może wskazywać, że rozmówcy mają ze sobą "jakieś niejawne interesy" - ocenia językoznawca prof. Jerzy Bralczyk, analizując treść ujawnionych przez prokuraturę podsłuchów.

Bralczyk zwraca uwagę na zaszyfrowany język, niedopowiedziane zdania, urwane słowa, półsłówka. W sobotniej rozmowie z PAP ocenił, że choć takie zaszyfrowane rozmowy mogą świadczyć o "jakiś niejawnych interesach", a to jednak nie dowodzą układu mafijnego. "Nie posunąłbym się do takiego stwierdzenia. Ale moim zdaniem pokazują jakąś nieuczciwość" - mówił językoznawca.

Dodał, że podsłuchane rozmowy są interesujące z punktu widzenia językoznawcy. "To są bardzo ciekawe rozmowy jako typ kontaktów. Rozmawiający bowiem wierzy, ufa, że rozmówca rozumie co się do niego mówi, choć język jest mocno zaszyfrowany. A tymczasem okazuje się, że nie zawsze rozmówca rozumie, o coś dopytuje, czegoś nie wie. Więc rozmawiający traci czas na wyjaśnianie szyfrem" - mówił Bralczyk.

Profesor podał przykład z lipcowej rozmowy Konrada Kornatowskiego (wówczas komendanta głównego policji) z Jarosławem Marcem (wówczas szefa CBŚ)
. Marzec opowiada Kornatowskiemu, że "pod płotem jednego dużego, może największego faceta jest ekipa z firmy +C+". (Najprawdopodobniej chodzi o Ryszarda Krauzego, do którego chcą wejść funkcjonariusze CBA - przyp. PAP). Kornatowski nie rozumie jednak o jakiego "faceta chodzi"; przyznaje, że nie "rozumie tego grypsu". Marzec tłumaczy: "facet z Gdyni, największy". Kornatowski dopytuje: "ale najlepszy płatnik?"

Profesora uderzyła też w tych rozmowach duża niekonsekwencja. Z jednej strony - mówił - rozmówcy używają szyfru, starają się unikać konkretów jakby czuli, że są podsłuchiwani. "Albo się czuje, że jest podsłuch i w ogóle się nie rozmawia o pewnych sprawach albo mówi się wprost. Duża niekonsekwencja" - analizował Bralczyk.

Ponadto - według Bralczyka - w treści podsłuchanych rozmów od razu zauważalne jest "skumplowanie tych panów od dawna", a takie "skumplowanie" urzędników państwowych nie budzi zaufania społecznego.

"Oczekiwałbym od urzędników państwowych piastujących wysokie stanowiska, że będą ze sobą współpracować, ale jednak nie będą +skumplowani+. To budzi niepokój. Nie wzbudza zaufania społecznego. Takie kumpelskie rozmowy świadczą o tym, że ci ludzi znali się wcześniej" - tłumaczył Bralczyk. Ocenił przy tym, że tego typu +skumplowanie+ jest dość powszechne wśród polityków.

Jako przykład takiego +skumplowania+ podał rozmowę z lipca między Kornatowskim a prezesem PZU Jaromirem Netzlem o zębach. Kornatowski pyta rozmówcę: "zęby wyleczone?" Netzel odpowiada: "w porządku". Według Bralczyka, to jest rozmowa świadcząca o tym, że rozmówcy się po ludzku znają i wiedzą o sobie dużo. "I to jest oczywiście miłe, ale może być niesmaczne z punktu widzenia zwykłego człowieka" - powiedział profesor.(PAP)

umw/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)