Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bruksela wzywa Gruzję do poszanowania wolności zgromadzeń

0
Podziel się:

Komisja Europejska wezwała w czwartek władze gruzińskie do
niestosowania przemocy wobec opozycji, która demonstruje w Tbilisi i przypomniała, iż rząd
gruziński powinien szanować zasadę wolności zgromadzeń.

Komisja Europejska wezwała w czwartek władze gruzińskie do niestosowania przemocy wobec opozycji, która demonstruje w Tbilisi i przypomniała, iż rząd gruziński powinien szanować zasadę wolności zgromadzeń.

"Jesteśmy zaniepokojeni wzrostem wewnętrznego napięcia politycznego w ostatnich dniach i śledzimy uważnie wydarzenia" - powiedziała rzeczniczka KE Natasha Butler na czwartkowym briefingu dla dziennikarzy.

Rzeczniczka wezwała władze i opozycję, aby nie uciekały się do przemocy. Wyraziła nadzieję, że przygotowywana reforma prawa wyborczego w Gruzji pozwoli wszystkim - rządzącym i opozycji - przystąpić w przyszłym roku do wyborów na warunkach równości.

Tego samego dnia około stu członków gruzińskiej opozycji zostało skazanych w Tbilisi w trybie doraźnym na kary do dwóch miesięcy więzienia za naruszenie ładu publicznego. Oficjalne uzasadnienie wyroków brzmiało: "za naruszenie porządku publicznego po wygaśnięciu o północy pozwolenia na demonstrację".

Rzecznik rządu Szota Utiaszwili oznajmił, iż wobec dwóch uczestników demonstracji wszczęto procesy w związku z dwoma wypadkami samochodowymi, które w czasie demonstracji antyrządowej spowodowały śmierć dwóch osób.

Według rzecznika, 37 osób, w tym ośmiu policjantów, odniosło rany w trakcie starć policji z demonstrantami.

Jedną z nich był funkcjonariusz policji, a drugą były policjant, który uczestniczył w demonstracji.

Dwie osoby oskarżone o spowodowanie tych wypadków są współpracownikami przywódczyni gruzińskiej opozycji, byłej przewodniczącej parlamentu, Nino Burdżanadze.

To na jej wezwanie odbywały się przez ostatnie pięć dni demonstracje, których uczestnicy wzywali do ustąpienia prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.

Pani Burdżanadze, która stoi na czele opozycyjnego ruchu Zgromadzenie Ludowe, oświadczyła, że winę za incydenty ponosi policja, ponieważ nie pozwoliła manifestantom rozejść się pokojowo i zagrodziła z dwóch stron Aleję Rustawelego, na której się znajdowali.

"Jak gruziński prezydent mógł po tym wszystkim przyjmować w czwartek defiladę (wojskową) skoro zablokował wszystkie drogi i nie pozwolił protestującym rozejść się w pokoju" - powiedziała Burdżanadze stacji telewizyjnej Maestro TV.

Uczestnicy trwających od soboty demonstracji w Tbilisi domagają się ustąpienia prezydenta Saakaszwilego. Obarczają go osobistą odpowiedzialnością za wojnę z Rosją w sierpniu 2008 roku, którą separatyści z dwóch regionów Gruzji - Osetii Południowej i Abchazji - wykorzystali do oderwania się od Gruzji przy wojskowym poparciu Rosji.

Saakaszwili, który po starciach policji z demonstrantami przyjął z trybuny przed parlamentem defiladę wojskowa, powiedział, że antyrządowe demonstracje "zostały przygotowany poza granicami naszego kraju".

24 maja, przewodniczący komisji spraw zagranicznych gruzińskiego parlamentu, Akaki Miaszwili, oświadczył, że to Moskwa inspiruje protesty uliczne w Tbilisi. (PAP)

ik/ ro/

9071888 9072487

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)