Specjaliści z brytyjskiego Ministerstwa Obrony przygotowują się do podniesienia z dna Morza Barentsa rosyjskiego okrętu podwodnego o napędzie nuklearnym K-159, który zatonął we wrześniu 2003 roku z dziewięcioma członkami załogi - podał tygodnik "Sunday Times".
W pierwszej kolejności płetwonurkowie zbadają, w jakim stanie jest kadłub i dwa nuklearne reaktory okrętu, by ustalić czy okręt spoczywający na głębokości ok. 274 metrów można będzie bezpiecznie wydobyć. W tym celu na kadłubie zostaną zamocowane czujniki badające napromieniowanie.
Samą operację wydobycia okrętu zaplanowano na lato br. Zakłada ona wpompowanie do kadłuba sprężonego powietrza i użycie balonów do wydźwignięcia jednostki. Jeśli stan wraku jest tak zły, iż wyciągnięcie go na powierzchnię przy pomocy tej techniki będzie niemożliwy, to okręt zostanie zamknięty w betonowym sarkofagu.
W operacji wydobycia K-159, oprócz ekspertów brytyjskiego Ministerstwa Obrony, wezmą także udział specjaliści z Norwegii, Kanady i Holandii.
Okręt wybudowany w 1962 roku, w klasyfikacji NATO "November", zatonął w odległości 40 mil morskich od Murmańska w pobliżu wybrzeża Arktyki, w czasie burzy, gdy odbywał ostatni rejs na złomowisko. Z załogi zdołał się uratować tylko jeden marynarz. W reaktorach znajduje się 750 kilogramów zużytego paliwa jądrowego.
K-159 jest drugim rosyjskim okrętem podwodnym o napędzie nuklearnym, który zatonął za rządów prezydenta Władimira Putina. W 2000 roku na dno poszedł okręt "Kursk" ze 118 osobową załogą. Wrak udało się podnieść z dna, ale operacja była mniej skomplikowana technicznie, ponieważ znajdował się on na głębokości ok. 137 metrów, a więc znacznie bliżej powierzchni niż K-159. (PAP)
asw/ ap/