Bułgarscy producenci tytoniu protestowali w środę domagając się wypłacenia im subsydiów w wysokości 116 mln lewów (59,4 mln euro) za ubiegły rok. Suma ta miała być spłacona po poprzednich ogólnokrajowych protestach w styczniu.
W protestach wzięło udział około 1000 osób. Producenci zorganizowali trzy wiece w różnych rejonach kraju. Na organizację jednego ze zgromadzeń nie mieli zezwolenia. Podczas protestów odnotowano wzmożoną obecność policji, ale do starć z demonstrantami, jak pół roku temu, nie doszło.
Producenci zapowiedzieli, że to jest początek bezterminowych protestów. Organizatorzy wieców domagali się spotkania z wicepremierem i ministrem finansów Symeonem Diankowem, który według nich ponosi główną odpowiedzialność za zaleganie z dopłatami. Przedstawiciele władz nie odpowiedzieli jednak na wezwania protestujących.
Lider producentów z północno-wschodniej Bułgarii Fikret Bekir zapowiedział, że od czwartku demonstranci przystąpią do strajków głodowych. W wywiadzie radiowym Bekir stwierdził, że spodziewa się około 200-300 strajkujących.
Według władz w Sofii protest producentów jest inspirowany przez opozycyjną partię tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód. Minister rolnictwa Mirosław Najdenow wyjaśnił, że resort czeka na nowelizację budżetu, do rozpatrzenia której parlament ma przystąpić w czwartek.
Oznacza to, że pieniądze będą wypłacone najwcześniej w połowie lipca. Ten termin jest jednak nie do przyjęcia dla producentów, którzy zalegają ze składkami na ubezpieczenia i kredyty, za co grożą im kary finansowe.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ awl/ ro/