Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria: W latach 90. były kłopoty z lustracją

0
Podziel się:

Przynależność niektórych osób do komunistycznych służb specjalnych była w
Bułgarii starannie ukrywana w latach 90., mimo że działała wtedy ustawa lustracyjna - poinformowano
na konferencji w Sofii, poświęconej ujawnieniu archiwów byłej SB.

Przynależność niektórych osób do komunistycznych służb specjalnych była w Bułgarii starannie ukrywana w latach 90., mimo że działała wtedy ustawa lustracyjna - poinformowano na konferencji w Sofii, poświęconej ujawnieniu archiwów byłej SB.

Konferencja, zorganizowana przez bułgarski Komitet Helsiński i inne organizacje pozarządowe, odbyła się w poniedziałek w Uniwersytecie Sofijskim.

Opowiadając o pracy nad archiwami członkini Komisji ds. ujawnienia archiwów byłej SB Ekaterina Bonczewa powiedziała, że podczas sprawdzania elit politycznych, co jest jednym z zadań komisji, natknęła się na dziwne kartki, przypięte do niektórych teczek. Były na nich napisy, że nie trzeba ujawniać przynależność tych osób do SB.

Nie wiadomo, kto przypiął te kartki, które - według Bonczewej - pochodzą z lat 1995-99. W tym czasie w Bułgarii zmieniły się trzy rządy różnych orientacji politycznych.

Bonczewa nie podała nazwisk osób, których przynależność do SB ukrywano, ale podkreśliła, że właśnie tym można wytłumaczyć pewne niespodzianki podczas dokonywanej w ostatnich trzech latach lustracji. "Nie było to jednak powszechną praktyką" - dodała.

Według mediów bułgarskich przez lata ukrywano agenturalną przeszłość osób, zbliżonych do kolejnych władz, niezależnie od faktu, że nazwiska niektórych agentów były tajemnicą poliszynela. Przez dłuższy czas nie publikowano również nazwisk pracowników wywiadu, którzy pracowali na tzw. kierunku bałkańskim, czyli w Turcji, Grecji i byłej Jugosławii. Obecne ustawodawstwo zakazuje ujawnienia nazwisk tzw. reaktywowanych agentów.

Ukrywanie niektórych byłych agentów było możliwe, ponieważ archiwów nie przekazano komisji lustracyjnej. Dopiero teraz spadkobiercy dawnych służb specjalnych przestępują do przekazywania archiwów, choć proces ten idzie powoli.

Według szefa komisji Eftima Kostadinowa przekazano jej 392 metry "jednostek archiwalnych". Wszystkie archiwa, które komisja powinna otrzymać, mają według Kostadinowa 20 km długości.

Od 2007 roku, kiedy utworzono komisję, sprawdziła ona ok. 86,5 tys. osób i ujawniła 2616 nazwisk byłych współpracowników i etatowych pracowników byłej SB - powiedział Kostadinow. Byli wśród nich parlamentarzyści, premier, członkowie rządów, Trybunału Konstytucyjnego, administracji prezydenta, szefowie mediów publicznych i banku centralnego po 1990 roku. Wyszła na jaw teczka prezydenta Bułgarii Georgi Pyrwanowa.

Zainteresowanie obywateli dostępem do teczek nie jest duże. Złożono 7887 podań o przeczytanie dokumentów archiwalnych. Dostęp do akt otrzymało już 3260 osób - powiedział szef komisji.

Według Kostadinowa obecne ustawodawstwo ogranicza możliwości dostępu do archiwów i należy je liberalizować. Sprawa zostanie rozwiązana, jeżeli dokumenty będą opublikowane w internecie. Wymaga to jednak dużych środków, którymi komisja nie dysponuje - zastrzegł.

Według przedstawicieli sektora pozarządowego zbyt powolne ujawnianie dawnych agentów wynika z braku woli politycznej.

Dawny dysydent Edwin Sugarew uznał natomiast, że obecnie komisja i historycy powinni skupić się nie tyle na poszczególnych nazwiskach, ile na całościowej roli dawnych służb specjalnych w polityce i gospodarce kraju w ostatnich 20 latach.

Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ az/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)