Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bydgoszcz: Świadkowie bronią prof. Jana T. oskarżonego o wymuszanie łapówek

0
Podziel się:

Świadkowie zeznający we wtorek w procesie
prof. Jana T. w Bydgoszczy przekonywali sąd, że wręczali lekarzowi
pieniądze dobrowolnie, jako dowód wdzięczności. Były ordynator i
szef kliniki rehabilitacji odpowiada za wymuszanie łapówek od
swoich pacjentów.

Świadkowie zeznający we wtorek w procesie prof. Jana T. w Bydgoszczy przekonywali sąd, że wręczali lekarzowi pieniądze dobrowolnie, jako dowód wdzięczności. Były ordynator i szef kliniki rehabilitacji odpowiada za wymuszanie łapówek od swoich pacjentów.

"Z wdzięczności i własnej woli położyłem kopertę z pewną sumą pieniędzy, to było pięć tysięcy złotych. Profesor nie podjął tej kwoty, nie wiem co się z nią stało. To było z wdzięczności, nie było żadnych namów" - zapewniał we wtorek Adam W. z Zielonej Góry, którego żona była pacjentką kliniki prof. Jana T.

Mężczyzna trzykrotnie przekazywał pieniądze lekarzowi - w sumie 7,5 tys. zł. Podkreślał jednak, że profesor był tak samo życzliwy wobec wszystkich pacjentów i w żaden sposób nie wyróżniał jego żony, a on sam jest przekonany, że bydgoska klinika była najlepszą tego typu w Polsce.

We wtorek zeznania składała także Teresa S. z Krakowa, której syn kilka lat temu leczył się w klinice prof. T. Młody człowiek w znacznym stopniu odzyskał tu utracone w wypadku zdrowie, a kobieta przyznała się do wręczenia pieniędzy ówczesnemu ordynatorowi.

"Po prostu w dowód wdzięczności za pobyt przekazałam tysiąc złotych. Na koniec pobytu syna, kiedy opuszczaliśmy klinikę i nie było to w żaden sposób wymuszone przez profesora" - zaznaczyła Teresa S.

Prof. Janowi T. prokuratura zarzuca w sumie przyjęcie prawie 28 tys. zł i alkoholu jako łapówek od pacjentów. Były ordynator i szef kliniki rehabilitacji Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy odrzuca oskarżenia i utrzymuje, że były to wyłącznie dowody wdzięczności ze strony pacjentów.

Lekarz miał także świadomie przyjąć latem ubiegłego roku, na leczenie do swojej kliniki, obywatela Kanady, który posługiwał się dokumentami swojego ojca, aby uniknąć opłat. Ostatnia sprawa była bezpośrednią przyczyną zwolnienia lekarza ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy.

Przed sądem toczą się procesy dwóch innych byłych lekarzy z bydgoskiego Szpitala Uniwersyteckiego oskarżonych m.in. o wymuszanie i przyjmowanie łapówek w zamian za leczenie. Wszystkie sprawy łączy postać głównego świadka oskarżenia, Stanisława R., stoczniowca ze Szczecina.

Mężczyzna uległ w 1982 roku ciężkiemu wypadkowi w pracy, a seria operacji i rehabilitacja w Bydgoszczy miały mu przywrócić zdrowie. Stanisław R. twierdzi, że zapłacił za to neurochirurgom prof. Heliodorowi K. i Maciejowi Ś. kilkanaście tysięcy zł, oraz został zmuszony do zapłacenia za drogie implanty, które podmieniono ostatecznie na tańsze i gorsze. Neurochirurdzy mieli go także skierować do kliniki prof. Jana T., a ten według zeznań stoczniowca zażądał łapówki. (PAP)

olz/ tot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)