Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Były wojewoda ma przeprosić profesora UŚ

0
Podziel się:

Były wojewoda śląski, obecnie adiunkt na Uniwersytecie Śląskim Tomasz
Pietrzykowski ma przeprosić profesora tej uczelni Jana Iwanka za podanie informacji, że w
kierowanym przez siebie instytucie Iwanek zainicjował akcję sprzeciwu wobec lustracji. Tak
zdecydował w środę Sąd Okręgowy w Katowicach.

Były wojewoda śląski, obecnie adiunkt na Uniwersytecie Śląskim Tomasz Pietrzykowski ma przeprosić profesora tej uczelni Jana Iwanka za podanie informacji, że w kierowanym przez siebie instytucie Iwanek zainicjował akcję sprzeciwu wobec lustracji. Tak zdecydował w środę Sąd Okręgowy w Katowicach.

Iwanek - dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ - wytoczył Pietrzykowskiemu proces o ochronę dóbr osobistych, bo poczuł się urażony publikacjami na temat jego współpracy z SB i jego postępowania w związku z lustracją w środowisku akademickim.

Pietrzykowski, który na tej samej uczelni jest adiunktem w Katedrze Teorii i Filozofii Prawa, zarzucił Iwankowi, że zainicjował akcję sprzeciwu i bojkotowania oświadczeń lustracyjnych i że po 1989 r. nie ujawnił, że był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB.

Katowicki sąd uznał, że Iwanek był rzeczywiście inicjatorem akcji przeciw ustawie lustracyjnej przed zakwestionowaniem niektórych jej przepisów przez Trybunał Konstytucyjny, ale nie w kierowanym przez siebie instytucie - jak napisał Pietrzykowski - lecz na forum Rady Wydziału Nauk Społecznych UŚ.

Przeprosiny Pietrzykowskiego za informacje, które mogły naruszać dobra, imię i godność osobistą prof. Iwanka mają zostać opublikowane na łamach "Gazety Uniwersyteckiej" w czasie 30 dni od uprawomocnienia się wyroku. To w tym miesięczniku UŚ w marcu 2009 r. ukazał się artykuł byłego wojewody na temat Iwanka.

Jeśli Pietrzykowski nie wywiąże się z obowiązku przeprosin, oświadczenie o treści wskazanej przez sąd będzie mógł na koszt pozwanego opublikować sam Iwanek. W pozostałym zakresie sąd oddalił powództwo. Nie zgodził się np. z żądaniem Iwanka, by pozwany wpłacił 10 tys. zł na cel społeczny i zamieścił przeprosiny także w mediach ogólnopolskich.

Jak wynika z ustaleń procesu, w marcu 2007 r. odbyło się posiedzenie Rady Wydziału Wydziału Nauk Społecznych UŚ. Choć w porządku obrad nie była ujęta sprawa lustracji, to jej przepisy były wówczas żywo dyskutowane, także w środowisku akademickim. Stanowisko w tej sprawie wydała w tych dniach Rada Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, krytykując rozwiązania zawarte w ustawie.

Podczas posiedzenia Rady prof. Iwanek zaproponował dyskusję na ten temat i aby zwrócić się w tej sprawie do rektora, by nie rozsyłał pracownikom oświadczeń lustracyjnych do czasu zajęcia stanowiska przez TK. Rada Wydziału ostatecznie poparła stanowisko Wydziału Prawa UW, a także zwróciła się do rektora UŚ o wstrzymanie się z wysyłaniem oświadczeń i do senatu uczelni o przyjęcie stanowiska.

Pomimo uchwały, rektor rozesłał pracownikom oświadczenia lustracyjne. Iwanek zapewniał sąd, że także on złożył takie oświadczenie, dołączając obszerne wyjaśnienia.

Później w gazetach ukazały się artykuły, w których podawano, że Iwanek był agentem SB o pseud. Piotr oraz o działaniach profesora w sprawie lustracji. W wypowiedziach dla prasy profesor przyznawał, że w czasie studiów miał kontakty z SB.

Przeszłość Iwanka i jego stanowisko wobec lustracji krytykował wielokrotnie - także w mediach - współpracownik Iwanka z Instytutu dr Marek Migalski, obecnie eurodeputowany PiS. Jego wypowiedzi skutkowały listem otwartym, w którym pracownicy Instytutu zaprotestowali przeciwko naruszaniu dobrego imienia jednostki i jej dyrektora.

W marcu 2009 r. Pietrzykowski, który jest bliskim znajomym Migalskiego, napisał tekst do "Gazety Uniwersyteckiej" pt. "Nie mogę milczeć". Napisał, że postanowił zabrać głos w sprawie odmowy otwarcia Migalskiemu przewodu habilitacyjnego na dwóch uczelniach. Według Pietrzykowskiego miał na to wpływ m.in. fakt, że Migalski jest osobą medialną i wyrażał sprzeciw wobec kierowania Instytutem przez Iwanka.

Sędzia Aneta Pieczyrak-Pisulińska zaznaczyła, że Pietrzykowski miał prawo wyrażać swoją opinię i krytykować Iwanka. Podał jednak nieprawdę, pisząc, że profesor zainicjował akcję sprzeciwu wobec lustracji w kierowanym przez siebie Instytucie. Może to sugerować, że wykorzystywał swoje stanowisko, aby wpływać na podlegających mu współpracowników - podkreśliła sędzia.

"Gdyby było to stwierdzenie, że na Radzie Wydziału, to informacja byłaby prawdziwa i prawdopodobnie nie naruszałaby dobra pana powoda" - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego.

"Istotne jest dla mnie to, że sąd podzielił moje żądanie uznania, że co do zasady moje prawa zostały naruszone. W tym oczywiście kontekście jestem z tego wyroku zadowolony" - powiedział Iwanek po orzeczeniu. Zauważył, że sąd nie uwzględnił wszystkich jego żądań. Szczegółowa ocena będzie możliwa po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - dodał.

Pietrzykowski nie stawił się na publikacji orzeczenia.

Cywilny proces przeciwko Pietrzykowskiemu nie jest jedynym jaki profesor wytoczył po publikacjach na temat jego współpracy z SB i stanowiska wobec lustracji. Doktorowi Migalskiemu wytoczył karny proces o zniesławienie. Sprawa została zawieszona, bo Migalskiemu nie został dotychczas uchylony immunitet.

Kiedy w 2007 r. media opisywały sprawę lustracji w środowisku akademickim, Iwanek potwierdził fakt swojej współpracy z SB w czasie studiów. Za "oczywiste kłamstwo" uznał natomiast, że zainicjował i lansował powstanie uchwały, która wstrzymała lustrację na dwóch wydziałach UŚ. Jak mówił wówczas, sprzeciwiał się jedynie jej obalonej później przez Trybunał Konstytucyjny formie.

Profesor potwierdził też, że w czasie studiów jako działacz organizacji młodzieżowej podjął współpracę z SB. "To co się działo, działo się kiedy miałem 19-20 lat, teraz mam 55. Mogę spojrzeć w lustro, sobie w oczy i innym w oczy" - mówił wówczas. (PAP)

kon/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)