Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Cd. procesu znanego kardiochirugra za korupcję

0
Podziel się:

Stołeczny sąd zebrał się w sobotę na
drugiej rozprawie w procesie znanego kardiochirugra dr. Mirosława
G., oskarżonego o przyjmowanie łapówek.

Stołeczny sąd zebrał się w sobotę na drugiej rozprawie w procesie znanego kardiochirugra dr. Mirosława G., oskarżonego o przyjmowanie łapówek.

Podsądny ma składać wyjaśnienia, które prawdopodobnie skończą się jeszcze tego samego dnia. Wtedy sąd mógłby zacząć postępowanie dowodowe - pierwszą czynnością ma być odtworzenie nagrań dokonanych przez CBA ukrytą kamerą w gabinecie dr. G.

Tydzień temu przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odczytano akt oskarżenia i przesłuchano wszystkich 20 pacjentów G., oskarżonych o wręczanie łapówek. Większość nie przyznaje się do przestępstwa, choć potwierdza przekazywanie G. pieniędzy, ale nie jako łapówek, lecz jedynie - "dowodów wdzięczności" za udane operacje. Podkreślali też, że G. nie żądał od nich pieniędzy.

Proces jest precedensem jako sprawa o granice między korupcją a powszechnym w polskich szpitalach "okazywaniem wdzięczności" lekarzom przez pacjentów po operacjach.

Prokurator Agnieszka Tyszkiewicz uważa, że wręczanie łapówek lekarzowi przez pacjentów należy traktować jako przestępstwa "mniejszej wagi", bo działali w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Wtedy odpowiedzialność sięga do dwóch lat więzienia; za wręczanie łapówek jako takich grozi zaś do ośmiu lat. Dlatego prokurator nie sprzeciwia się wnioskom o warunkowe umorzenie sprawy, jakie złożyło kilka osób (wtedy sąd uznaje winę, ale odstępuje od kary).

48-letni dr G. (dziś pracuje w prywatnej klinice) jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat więzienia. W śledztwie G. nie przyznał się do zarzutów. W wyjaśnieniach potwierdził, że kilka razy zostawiono mu koperty z pieniędzmi - twierdził, że nigdy ich nie żądał.

W dziewięciu przypadkach prokuratura zarzuca G., że od łapówki uzależnił wykonanie operacji bądź dalszą opiekę; inne korzyści miał przyjmować już po operacjach. Prokuratura umorzyła przypadki wręczania "drobnego lub symbolicznego, zwyczajowego upominku, wyłącznie z inicjatywy wręczającego, po zakończonym procesie leczenia jako wyraz podziękowania".

Pieniądze w wysokości do 13 tys. zł od jednej osoby oraz do tysiąca dolarów i kilkuset euro, złoty sygnet z rubinem, alkohole - takie m.in. "korzyści majątkowe" miał przyjmować dr G. od swych pacjentów.

Zatrzymanie w lutym 2007 r. G. i postawienie mu zarzutu zabójstwa i zarzutów korupcyjnych na kwotę ok. 50 tys. zł wzbudziły wielkie emocje opinii publicznej. Ówczesny ordynator oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA spędził trzy miesiące w areszcie. Opuścił go za kaucją 350 tys. zł - po tym jak sąd uznał, że nie ma prawdopodobieństwa, by dopuścił się zabójstwa.

Sprawa była głośna m.in. z powodu wypowiedzi ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". W maju tego roku, m.in. po opinii trzech biegłych, wątek zabójstwa jednego chorego i narażenia na utratę życia innego umorzono z powodu niepopełnienia przestępstwa (co sąd już utrzymał). G. pozwał zaś Ziobrę za jego słowa i w sierpniu wygrał w sądzie I instancji, uzyskując sądowy nakaz przeprosin. Były minister, który podkreśla, że nie przesądzał winy, apeluje.

Naruszenie zasady domniemania niewinności i poniżające traktowanie G. zarzuca w skardze do Trybunału w Strasburgu, domagając się od Polski ok. 100 tys. euro zadośćuczynienia.

G. pozwał też media, które pisały o nim: "Doktor zabijał w rządowym szpitalu" i "Oto ofiara doktora mordercy". Pozwani powołują się na słowa Ziobry. Proces z "Faktem" trwa; "Super Express" przeprosił już G. za naruszenie jego dóbr osobistych.

Zatrzymanie G., wyprowadzenie go ze szpitala w kajdankach i filmowanie tego wywołały ponadto dyskusję o "teatralizacji" czynności procesowych i wykorzystywaniu ich w propagandowych celach. Dyskusje wywołały też informacje, że CBA nadało jednemu z wątków sprawy G. kryptonim "Mengele". CBA oświadczyło, że nie chciało nikogo piętnować. Lekarze alarmowali, że spadek liczy przeszczepów w Polsce to m.in. efekt zatrzymania G.(PAP)

sta/ wkt/ la/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)