CentroLewica "Porozumienie dla Przyszłości" w liście do p.o. prezesa TVP Piotra Farfała protestuje przeciwko dyskryminowaniu ich komitetu wyborczego w telewizji publicznej.
"Z przykrością zauważyliśmy, że telewizja publiczna pod obecnym kierownictwem niekoniecznie zapewnia równy dostęp komitetom wyborczym" - ocenił w czwartkowej konferencji prasowej pełnomocnik wyborczy CentroLewicy Arkadiusz Kasznia.
Jako przykład podał wtorkowy program "Karty na stół" w TVP1, w którym gośćmi byli przedstawiciele PO, PiS, SLD, PSL i Libertas Polska.
Kasznia zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do CentroLewicy, Libertas nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie, a stał się "ważnym podmiotem w programach publicystycznych telewizji publicznej".
"Chcieliśmy zapytać prezesa Farfała jakimi przesłankami kieruje się on i dyrektorzy programowi, zapraszając +tych a nie owych+ uczestników kampanii do Parlamentu Europejskiego" - podkreślił Kasznia. Jak dodał, liczy na odpowiedź na list skierowany do szefa telewizji publicznej.
Zdaniem Kaszni, p.o. prezesa TVP "przypomina Frankensteina, który stara się wskrzesić i stworzyć do życia partię Libertas".
Z kolei w ocenie Marka Borowskiego, lidera listy CentroLewicy w Lublinie, podstawowym kryterium doboru gości w programach publicystycznych nie mogą być wyniki sondaży.
"To prowadzi do błędnego koła. Kiedy pierwsze sondaże pokażą słabszy wynik jakiegoś ugrupowania, a telewizja w związku z tym prezentację stanowiska tej partii zepchnie gdzieś na dalszy plan, to spowoduje to jeszcze mniejszą znajomość tego ugrupowania i jeszcze słabszy sondaż" - argumentował Borowski. Jak ocenił, pomijanie ich ugrupowania jest "albo świadomym zabiegiem, albo przejawem niedbalstwa i niekompetencji".(PAP)
ajg/ la/ mow/