TASS) - Trzy dni po silnym trzęsieniu ziemi w środkowych Chinach maleją szanse na odnalezienie żywych wśród osób przysypanych przez gruzy zawalonych budynków - poinformowała w czwartek w Hongkongu brytyjska grupa ratownictwa specjalistycznego.
Chińskie ministerstwo turystyki podało tymczasem, że w rejonie największych zniszczeń przebywa około 3,5 tysiąca turystów, w tym 900 obcokrajowców. Nieznane jest ich dokładne położenie.
Resort dodał, że w czwartek do stolicy prowincji Sichuan (Syczuan), miasta Chengdu, przybyła grupa 33 obcokrajowców, wśród nich obywateli Wielkiej Brytanii, USA i Francji.
Rząd w Pekinie wystąpił z "pilnym apelem" o pomoc w postaci niezbędnych materiałów potrzebnych ekipom ratowniczym. Ministerstwo przemysłu i informacji na swej liście wspomniało, że potrzebne są zarówno zwykłe młotki, młoty pneumatyczne, jak i dźwigi, a także detektory do poszukiwań ludzi zasypanych przez gruzy.
Chińskie media podały, że niektórzy ratownicy są zupełnie pozbawieni sprzętu i przez strzaskany beton przekopują się tylko z pomocą własnych rąk.
Po trzęsieniu ziemi Chiny napotkały też na serię "poważnych problemów" dotyczących bezpieczeństwa instalacji wodnych i wodociągowych w południowo-zachodniej części kraju - oświadczył cytowany przez media w Pekinie minister gospodarki wodnej Chen Lei. Jak powiedział, kłopoty te dotyczą zapobiegania powodziom, elektrowni wodnych, zapór i innych instalacji w rejonie poszkodowanym przez żywioł.
Według oficjalnej chińskiej agencji Xinhua w następstwie wstrząsów zginęło 14 tys. 866 ludzi, z czego ponad 14 tys. 460 zginęło w Syczuanie. Agencja dodaje ponadto, że 14 tysięcy ludzi uznano za zaginionych, a ponad 25 tysięcy wciąż pozostaje pogrzebanych pod gruzami zawalonych budynków. Tragiczny bilans może więc wzrosnąć.
"Większość ludzi ratuje się w ciągu trzech, czterech pierwszych dni" - powiedział w czwartek w Hongkongu Willie McMartin, szef brytyjskiej organizacji pozarządowej International Rescue Corps, zajmującej się poszukiwaniem i pomocą ofiarom trzęsień ziemi.
"Ludzie mogą przeżyć nawet 15 dni, ale to dotyczy cudów, a cuda nie zdarzają się zbyt często" - zauważył.
"Zazwyczaj operacje udzielania pomocy ogranicza się po około tygodniu od trzęsienia ziemi" - dodał McMartin, który wraz 10- osobową ekipą czeka w Hongkongu na pozwolenie na udanie się do strefy najbardziej poszkodowanej w poniedziałkowym trzęsieniu ziemi.
Epicentrum kataklizmu znajdowało się ok. 90 km od Chengdu. Siłę wstrząsów oceniono na 7,8-7,9 stopnia w skali Richtera.
Trzęsienie było najtragiczniejszą katastrofą sejsmiczną w Chinach od 32 lat. W 1976 r. od wstrząsów w mieście Tangshan w prowincji Hebei, na północy kraju, zginęło według oficjalnych danych około 250 tys. osób.
Wcześniej władze chińskie odmawiały przyjęcia pomocy z zagranicy, motywując to problemami logistycznymi. W czwartek jednak zgodziły się przyjąć wsparcie z Japonii. (PAP)
zab/ ro/ gma/
1183 1168 1165 1156 arch. Int.