Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Chiny: Zmarł b. cenzor "Nanfang Zhoumo", krytykował kontrolę prasy

0
Podziel się:

W nocy ze środy na czwartek zmarł b. cenzor tygodnika "Nanfang Zhoumo",
symbolu walki o wolne dziennikarstwo w Chinach - poinformowało PAP anonimowe źródło w redakcji
gazety. Kilka dni temu mężczyzna otwarcie skrytykował cenzurę prasy.

W nocy ze środy na czwartek zmarł b. cenzor tygodnika "Nanfang Zhoumo", symbolu walki o wolne dziennikarstwo w Chinach - poinformowało PAP anonimowe źródło w redakcji gazety. Kilka dni temu mężczyzna otwarcie skrytykował cenzurę prasy.

Zeng Li, który do 29 marca pracował jako cenzor w wydawanym w Kantonie tygodniku, wyjechał do swojej rodzinnej miejscowości w prefekturze Zhanjiang, by odwiedzić groby przodków z okazji przypadającego w czwartek chińskiego święta zmarłych. O jego śmierci telefonicznie poinformowała redaktorów pisma jego żona, mówiąc, że zmarł w wyniku wypicia zbyt dużej ilości alkoholu.

W niedzielę Zeng opublikował na Weibo (chiński odpowiednik Twittera) artykuł, w którym przeciwstawił się cenzurze prasy i skrytykował postawę redaktora naczelnego "Nanfang Zhoumo" Zhanga Dongminga, zarzucając mu spolegliwość wobec władzy. Szczegółowo opisał m.in. dyskusje, jakie toczyły się w redakcji przy okazji XVIII zjazdu Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w listopadzie ub. r. Wydarzenie, podczas którego wyłoniono nowe kierownictwo partii, było bardzo drażliwym tematem dla władz, a media były w związku z nim poddawane surowszej niż zwykle cenzurze.

"Nanfang Zhoumo" jest dla wielu Chińczyków ostoją rzetelnego i relatywnie wolnego dziennikarstwa. Większość innych chińskich mediów podlega ścisłej kontroli władz i nie publikuje niewygodnych dla nich informacji. Według Zenga, w wyniku nacisków władz wydany w czasie XVIII zjazdu KPCh numer podsumowujący dekadę rządów byłego kierownictwa przywoływał tylko jej pozytywne aspekty, pomijając negatywne i tym samym upodobnił pismo do propagandowego dziennika "Renmin Ribao".

Artykuł Zenga został usunięty z internetu, ale część redaktorów gazety zdążyła zachować kopie.

Były cenzor nawiązał również do głośnego konfliktu redaktorów "Nanfang Zhoumo" z urzędnikami wydziału propagandy prowincji Guangdong, który wybuchł w styczniu w związku z niedopuszczeniem do druku odważnego artykułu noworocznego apelującego o reformy polityczne w kraju. Nagłośniony na Weibo incydent doprowadził do niezwykle rzadkich w tym kraju demonstracji w obronie wolności słowa, które odbyły się pod siedzibą tygodnika w Kantonie. Zeng zadeklarował, że podczas sporu stanął po stronie zbuntowanych dziennikarzy.

Zeng podkreślił, że nie toczył żadnego osobistego konfliktu z redaktorem naczelnym tygodnika, ale ich wizja prowadzenia pisma w obliczu nacisków władz była zupełnie różna. "Obaj jesteśmy ludźmi systemu, członkami partii, od długiego czasu zajmujemy się zbieraniem i edytowaniem informacji (...) On uważa, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, ja sądzę, że najważniejsza jest jakość. On bezkompromisowo wciela w życie rozkazy natomiast centrum moich zainteresowań leży troszeczkę wyżej. On jest młody, patrzy wysoko i daleko, ja jestem w podeszłym wieku i patrzę tylko na to, co jest przed oczami. On poświęcił się robieniu prasy zgodnej z linią partii, ja trzymam się jedynie minimum sumienia" - napisał.

W ubiegły piątek Zeng namawiał jednego z dziennikarzy pisma na spotkanie, grożąc, że jeśli ten nie przyjdzie, znienawidzi go. Kiedy się spotkali, przy alkoholu opowiedział mu wiele historii ze swojej młodości - powiedział PAP jeden z pracowników gazety, zastrzegając anonimowość.

Redakcyjni koledzy wspominają Zenga jako zdecydowanego cenzora i silnego człowieka mediów.

Kiedy poinformowano Zenga o zwolnieniu z funkcji cenzora, po raz ostatni zwrócił się do kolegów na wewnętrznym forum redakcji, informując ich o przejściu na emeryturę. "Spoglądając wstecz na ostatnie cztery lata pracy widzę, że ja również popełniałem błędy w pracy cenzora. Odrzuciłem kilka propozycji artykułów, usunąłem niektóre treści, których nie powinienem był usuwać. Ale wreszcie się ocknąłem. Wolę nie spełniać rozkazów, niż postępować niezgodnie ze swoim sumieniem, w żadnym razie nie chcę stać się zbrodniarzem historii" - napisał w nieupublicznionej odezwie, do której dotarła PAP.

Zapowiedział wtedy, że również na emeryturze będzie regularnie publikował na Weibo nowe artykuły i komentarze.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

anb/ jm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)