Eurosceptyczny prezydent Czech Vaclav Klaus wyraził w środę ubolewanie z powodu decyzji Trybunału Konstytucyjnego, która otworzyła drogę do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.
Trybunał Konstytucyjny Republiki Czeskiej, która od 1 stycznia przejmuje rotacyjne przewodnictwo w Unii Europejskiej, orzekł w środę, że Traktat Lizboński jest zgodny z czeską konstytucją.
"To oczywiste, że uzasadnienie orzeczenia zostało zredagowane na długo przed wczorajszą debatą (w Trybunale)" - oświadczył wyraźnie rozczarowany Klaus w telewizji publicznej CT24.
Prezydent nazwał też orzeczenie "dyletanckim", "subiektywnym" i "koncepcyjnie błędnym". Jego zdaniem była to decyzja "polityczna, a nie prawna".
"Oczekuję, że grupa deputowanych lub senatorów(...) przedstawi nowe argumenty (przeciwko Traktatowi)" - dodał.
Praga jest jedyną stolicą unijną, gdzie nie rozpoczęto jeszcze procesu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, który ustanawia nowe ramy prawne Unii.
Oczekuje się, że głosowanie w parlamencie będzie czystą formalnością, gdyż eurosceptycy z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) stracili większość konstytucyjną w Senacie i nie mogą już blokować jego przyjęcia.
Potem traktat powinien zostać podpisany przez prezydenta, który oświadczył w poniedziałek, że być może tego nie uczyni, jeśli wcześniej Irlandia nie wycofa sprzeciwu wobec tego dokumentu.
Irlandzki minister ds. europejskich Dick Roche powiedział we wtorek w Pradze agencji CTK, że ponowne referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego w Irlandii, która odrzuciła ten unijny dokument, jest nieuniknione. Podkreślił, że referendum odbędzie się po skrupulatnych negocjacjach z Unią Europejską, mających na celu rozwianie obaw Irlandczyków przed Traktatem. (PAP)
mw/ kar/
4376 arch.