Czechosłowackie służby bezpieczeństwa (StB) podsłuchiwały dysydenta i późniejszego prezydenta kraju Vaclava Havla już od lat 60. - poinformował w czwartek dziennik "Mlada fronta Dnes", powołując się na archiwalne dokumenty.
Gazeta pisze, że StB najpierw nagrywała rozmowy telefoniczne Havla, a w 1966 roku zainstalowała w jego praskim mieszkaniu urządzenia podsłuchowe, aby kontrolować "działalność wywrotową".
Funkcjonariusze StB nie chcieli wchodzić bezpośrednio do mieszkania Havla, dlatego z suszarni, która mieściła się nad nim, wywiercili dziurę w suficie i umieścili w niej mikrofon. Później dodali jeszcze drugie urządzenie, by mieć lepszy nasłuch całego mieszkania. Kable poprowadzono do sąsiedniego mieszkania, gdzie StB urządziło centrum nasłuchu.
Według gazety StB interesowało się Havlem, ponieważ pochodził z zamożnej przedwojennej rodziny burżuazyjnej, której majątek został skonfiskowany po przejęciu władzy przez komunistów w 1948 roku. Obracał się też w środowisku artystów i opozycjonistów, urządzając w swoim mieszkaniu ich spotkania.
Na podstawie podsłuchów StB oceniło, że Havel "prowadzi działalność wywrotową skierowana przeciwko polityce kulturowej Komunistycznej Partii Czechosłowacji".
Funkcjonariusze odkryli też, że Havel kontaktował się z Pavlem Tigridem, redaktorem naczelnym działającego w Paryżu czasopisma "Svedectvi" i planował przemycić dzieła filozoficzne zakazanych autorów.
StB nagrało w sumie 7500 godzin podsłuchu z mieszkania Havla. Mikrofony działały do marca 1968 roku, kiedy służby bezpieczeństwa je usunęły.
Instytutu Badań nad Reżimami Totalitarnymi (USTR) odnalazł dokumenty dotyczące Havla, kiedy przeglądał archiwa sekcji technicznej StB. Znalazł tam ponad 250 tys. stron na temat jego działalności w latach 60. (PAP)
keb/ kar/
2133
