Cztery osoby są podejrzane w sprawie nadużyć w zakładzie opiekuńczo-leczniczym w Białołęce (Mazowieckie). Dyrektorka zakładu i jej syn zostali aresztowani na trzy miesiące. Zarzuca się im m.in. przekroczenie uprawnień, fałszowanie dokumentów i przywłaszczanie pieniędzy.
Oprócz nich podejrzane są także kasjerka i lekarka Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (ZOZ) w Białołęce. Kasjerka i lekarka w piątek złożyły obszerne wyjaśnienia i zobowiązały się do współpracy z prokuraturą, po czym wróciły do domów.
"Sprawa jest rozwojowa i nie wykluczamy dalszych zatrzymań na zlecenie prokuratury - powiedziała w poniedziałek PAP sierż. Agnieszka Hamelusz z Komendy Policji Warszawa Praga-Północ.
Dyrektorka ZOZ-u - 59-letnia Henryka M. - i jej 30-letni syn Jarosław M. zostali zatrzymani przez policję w czwartek, a w sobotę - aresztowani. Henryce M. grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura przedstawiła kobiecie 10 zarzutów, m.in. przekroczenia uprawnień, fałszowania dokumentacji i przywłaszczania pieniędzy. Chodzi o sumę przynajmniej 60 tys. zł. Syn pomagał matce w fałszowaniu dokumentów i też przywłaszczał pieniądze.
"Szczegółów dotyczących tej sprawy, ze względu na dobro prowadzonego śledztwa, nie możemy podawać. Sprawa jest poważna. Dyrektorka podejrzana jest m.in. o przywłaszczania mienia powierzonego przez pacjentów" - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Renata Mazur.
W ZOZ-ie przy ul. Mehoffera w Białołęce przebywa ok. 300 pacjentów, głównie starych, schorowanych i po ciężkich wypadkach.(PAP)
cha/ bno/ fal/
