Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debata o agencjach prasowych: nie ma jednego modelu własnościowego agencji

0
Podziel się:

7.3.Warszawa (PAP) - Nie ma jednego modelu własnościowego agencji
prasowej; w niektórych warunkach korzystniejsza jest własność
publiczna, w innych prywatna; kluczowe są gwarancje ich
niezależności i wiarygodności - zgodzili się we wtorek uczestnicy
debaty "Agencje prasowe - prywatne czy publiczne? Pozycja rynkowa,
wyzwania na przyszłość".

7.3.Warszawa (PAP) - Nie ma jednego modelu własnościowego agencji prasowej; w niektórych warunkach korzystniejsza jest własność publiczna, w innych prywatna; kluczowe są gwarancje ich niezależności i wiarygodności - zgodzili się we wtorek uczestnicy debaty "Agencje prasowe - prywatne czy publiczne? Pozycja rynkowa, wyzwania na przyszłość".

Według uczestników dyskusji - szefów agencji: Interfax Central Europe, Polskiej Agencji Prasowej i Reuters Polska, upowszechnienie nowych technologii, a przede wszystkim internetu, czyni konkurencję między mediami jeszcze bardziej wymagającą.

W tej sytuacji pojawiają się nowe wyzwania; przy powszechności informacji kluczowe staje się ich filtrowanie, rozpoznanie potrzeb klienta i wyławianie najistotniejszych wiadomości, z jednoczesnym zachowaniem zasady podawania "suchych" wiadomości, bez komentarzy.

"Firmy działające na rynkach potrzebują informacji i agencje informacyjne coraz lepiej to rozumieją. Ale jest też +marketing informacji+" - mówił na początku debaty prowadzący ją redaktor naczelny magazynu marketingu i sprzedaży "Brief" Grzegorz Kiszluk. Pytał, jaki model własnościowy agencji informacyjnej jest najlepszy.

"Nie ma jednego obowiązującego modelu" - uważa prezes PAP Waldemar Siwiński. Z analiz wynika, że efektywniejsze pod względem finansowym są agencje prywatne, ale wiele zależy od warunków, w jakich te instytucje funkcjonują.

Jak podkreślił Siwiński, ustawa o PAP przewiduje możliwość sprywatyzowania 49 proc. akcji. W Europie nie sprywatyzowano w całości żadnej agencji prasowej. Po tym, gdy w portugalskiej agencji LUSA oddano w prywatne ręce mniejszościowy pakiet akcji, w kręgu agencji europejskich nie uznano tego za sukces.

Adam Jasser z Reuters Polska, redaktor prowadzący na Europę Wschodnią i Bałkany, przyznał, że nie sposób zadekretować jeden model dla wszystkich agencji świata. Licząca sobie około 150 lat agencja Reutera - mówił - do dziś bywa postrzegana jako agencja brytyjska, choć co najmniej od lat 80. XX wieku, odkąd jest notowana na giełdach w Londynie i USA, zatraciła taki charakter i należy ją określać jako agencję globalną. "Trudno sobie wyobrazić, by taka agencja była własnością jakiegoś państwa" - dodał.

Prezes działającej na polskim rynku agencji Interfax Central Europe Robert Bogdański uważa, że rynek w Polsce jest na tyle duży, iż agencja prasowa mogłaby się utrzymać tylko z wpływów od abonentów, bez dotacji państwowej. Wcześniej Siwiński mówił, że PAP otrzymuje dotację, która stanowi ok. 5 proc. przychodów spółki i środki te są przeznaczane na obsługę tzw. misji publicznej, czyli relacjonowanie prac parlamentu, komisji sejmowych, wizyt zagranicznych dostojników, czy placówki PAP w Iraku.

Bogdański podkreślił, że z perspektywy powodzenia projektu takiego jak agencja prasowa, kluczowa jest jej wiarygodność. Interfax Central Europe to agencja regionalna, której właścicielem są korporacje finansowe. "Od początku jesteśmy nastawieni na odbiorcę biznesowego - on musi mieć informacje prawdziwe, rzetelne i obiektywne - w przeciwnym razie może stracić realne pieniądze" - dodał.

Według Siwińskiego, gwarancją niezależności i wiarygodności PAP jest chroniona ustawą kadencyjność władz spółki: Rady Nadzorczej, Zarządu oraz Rady Programowej, co zapobiega wymianie władz po każdej zmianie rządu. Również obowiązujące od wielu lat "Vademecum Dziennikarza PAP" jednoznacznie reguluje standardy postępowania Agencji w różnych sytuacjach.

Przykładem, na podstawie którego omawiano kwestię wiarygodności agencji prasowych, była informacja z 13 lutego, że prezydent Lech Kaczyński jest "bliski podjęcia decyzji o rozwiązaniu parlamentu", którą PAP podała powołując się na źródła zbliżone do kierownictwa PiS.

Janina Jankowska z Polskiego Radia, która zabrała głos w dyskusji na ten temat, uznała, że podanie takiej informacji było "wmanipulowaniem się w grę polityczną" przez agencję. Według niej, agencja nie powinna firmować swoją marką informacji, jakiej żaden polityk nie chciał podać oficjalnie, pod nazwiskiem.

"Najlepsze źródła to te oficjalne, ale pamiętajmy, że wiele afer wyłowionych przez media nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby trzymać się reguły, że informacje mogą pochodzić tylko z jawnych źródeł" - mówił Jasser. Dodał, że Reuters podał tę samą wiadomość, co PAP, 7 minut później, na podstawie własnych, także anonimowych, źródeł. "I ta decyzja była słuszna, a PAP nas wyprzedził" - powiedział.

Jasser wyjaśnił, że jego agencja trzyma się zasady, iż wiadomości anonimowe powinny być potwierdzane dodatkowo w co najmniej jednym źródle, a oprócz tego Reuters zwraca się z oficjalnym pytaniem w tej sprawie do instytucji, której ona dotyczy. "My jesteśmy tylko pasem transmisyjnym. Informacja do nas dociera, my ją przekazujemy, a odbiorcą jest jeszcze ktoś inny" - dodał zaznaczając, że liczą się zasady redakcyjne, które zawsze powinny być jednakowe.

Prezes PAP podkreślił, że informacja była sprawdzana przez Agencję 40 minut, a źródła zostały podane: zbliżone do kierownictwa partii rządzącej.

Ustosunkowując się do sprawy Bogdański powiedział, że "prawdopodobnie nie zdecydowałby się" na opublikowanie tej wiadomości. "Był jakiś powód, dla którego żaden polityk nie chciał powiedzieć tego oficjalnie. Trzeba tutaj być bardzo ostrożnym" - mówił.

Dyskusja odbyła się w Domu Dziennikarza w Warszawie. (PAP)

wkt/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)