Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dobiega końca proces w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka

0
Podziel się:

Dobiega końca piąty już proces w sprawie
śmierci Grzegorza Przemyka, maturzysty pobitego przez milicję w
maju 1983 r. W piątek okazało się, że nie można już będzie
przeprowadzić konfrontacji z udziałem jednego z byłych milicjantów
- sąd poinformował, że ten świadek zmarł.

Dobiega końca piąty już proces w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka, maturzysty pobitego przez milicję w maju 1983 r. W piątek okazało się, że nie można już będzie przeprowadzić konfrontacji z udziałem jednego z byłych milicjantów - sąd poinformował, że ten świadek zmarł.

Przemyka, 19-letniego wówczas maturzystę, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, jako jedynego z grupy maturzystów świętujących na Starówce zdane egzaminy, zatrzymali milicjanci i zaprowadzili do komisariatu przy ul. Jezuickiej. Chłopak został pobity i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Oskarżono o to Ireneusza K., dwudziestoletniego wówczas zomowca (do niedawna pracował w policji w Biłgoraju, obecnie korzysta z mundurowej emerytury). Niezależnie od procesu, własne śledztwo w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Bada, kto utrudniał wyjaśnienie sprawy. Planuje postawienie zarzutów.

Sprawa śmierci Przemyka toczy się po raz piąty. Jak dotąd, sądy I instancji cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia.

W 1983 r. prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów przed karą. Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. W ocalonych w 1989 r. aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze". O tej tezie mówiła oficjalna propaganda, która prowadziła też kampanię zniesławiania matki Przemyka.

W 1984 r., po reżyserowanym przez władze procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono dwóch milicjantów - Ireneusza K. i Arkadiusza Denkiewicza. Skazano zaś, po wymuszeniu nieprawdziwych zeznań, dwóch sanitariuszy, którzy wieźli chłopca z komisariatu do szpitala. Bezprawne działania SB i MO wobec nich doprowadziły do tego, że zaczęli oskarżać się wzajemnie. Po 1989 r. wyroki te uchylono.

W 1997 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił K., zaś Denkiewicza, dyżurnego komisariatu, skazał na 2 lata więzienia. Kazimierz Otłowski, oficer MO, został skazany na półtora roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania. (Sprawy Denkiewicza i Otłowskiego są prawomocnie zakończone, więc można podawać ich nazwiska).

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie miał przeprowadzić konfrontację między głównym świadkiem Cezarym F. a milicjantami obecnymi w czasie zajścia w komisariacie MO przy ul. Jezuickiej. Sędzia poinformowała jednak, że konfrontacji nie będzie, bo zmarł Piotr Jarmułowicz - jeden z policjantów.

Sąd przystąpił więc do końcowego przeglądu akt sprawy. W następnym terminie - 8 listopada, przegląd się zakończy i strony wygłoszą mowy końcowe. Potem zapadnie wyrok.(PAP)

wkt/ itm/ kaj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)