Na 29 marca wyznaczył wrocławski sąd rejonowy rozpoczęcie procesu w głośnej sprawie Agnieszki i Piotra G., byłego małżeństwa, które prowadziło Rodzinny Dom Dziecka, oskarżonych o znęcanie się nad siedmiorgiem wychowanków. M.in. mieli oni bić dzieci i odmawiać im jedzenia.
Poinformowano o tym PAP w piątek w biurze prasowym Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Według prokuratury, Agnieszka i Piotr G. w okresie od 2001 do 2005 roku znęcali się psychicznie i fizycznie nad dziećmi. W sprawie oskarżony jest też Mariusz T., były wychowanek Agnieszki G. z którym nawiązała ona romans. Mężczyzna ten wspólnie z oskarżoną pobił jedno z dzieci.
Z aktu oskarżenia wynika, że oskarżeni bili wychowanków rękami, kapciami i metalowym pasem, stosowali też inne kary cielesne, zmuszając wychowanków do robienia przysiadów z taboretem, do prac domowych w sposób przekraczający fizycznie ich możliwości.
O przestępstwie prokuraturę powiadomił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS) we Wrocławiu.
Agnieszka G. została powołana na dyrektora Rodzinnego Domu Dziecka we Wrocławiu w 2000 r. Otrzymała dwupoziomowe mieszkanie, wyposażone i utrzymywane przez MOPS. W prowadzeniu domu pomagał jej mąż, który w różnych okresach zajmował tam stanowiska wychowawcy lub pracownika gospodarczego. Rodzinny Dom Dziecka zaczął działać w grudniu 2000 roku, gdy trafili tam pierwsi wychowankowie - sześcioro dzieci w wieku od 5 do 10 lat. Ostatnie dziecko trafiło do placówki w 2004 r.
Według aktu oskarżenia, w początkowym okresie pobytu dzieci małżeństwo G. dobrze wywiązywało się ze swych obowiązków. Dzieci czuły się dobrze w nowym domu. Jednak po upływie kilkunastu miesięcy sytuacja zaczęła się zmieniać. Wychowankowie zaczęli sprawiać kłopoty wychowawcze. Wtedy - jak ustaliła prokuratura - oskarżeni wprowadzili system kar za niewłaściwe, ich zdaniem, zachowanie dzieci. Początkowo był to zakaz oglądania telewizji i wychodzenia na dwór. Z czasem jednak kary zaczęły przybierać brutalne formy. Dzieci zmuszano do robienia przysiadów z taboretem trzymanym w rękach. Dodatkowo na taborecie oskarżeni kładli m.in. deskę do krojenia lub małą deskę do prasowania. Gdy przedmioty te spadały, wychowankowie byli bici.
Oskarżeni karali też dzieci za używanie niecenzuralnych słów. Jednemu z wychowanków nasypano pieprz na język. Karano też dzieci, odmawiając im obiadu lub kolacji, zmuszano je do zjedzenia chleba z cebulą lub czosnkiem. Gdy wychowankowie odmawiali - na kolejny posiłek otrzymywali to samo.
Agnieszka i Piotr G. nie przyznali się do winy. Wyjaśnili, że nigdy nie znęcali się nad swymi wychowankami. Do winy nie przyznał się też Mariusz T.(PAP)
jur/ bno/