Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dowódca Wojsk Lądowych: zdarzenie w Nangar Khel to wypadek

0
Podziel się:

Akcja polskich żołnierzy w rejonie wioski Nagar Khel w Afganistanie, gdzie
zginęła ludność cywilna, to wypadek - uważa dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.

Akcja polskich żołnierzy w rejonie wioski Nagar Khel w Afganistanie, gdzie zginęła ludność cywilna, to wypadek - uważa dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.

Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie, gdzie toczy się proces siedmiu żołnierzy oskarżonych w tej sprawie gen. Skrzypczak powiedział, że taka jego ocena wynika z posiadanej praktyki szkoleniowej i dowódczej oraz doświadczenia wyniesionego z misji w Iraku.

Jak dodał, zna na tyle żołnierzy, że wie, iż nie zrobiliby czegoś takiego z premedytacją. "W mojej ocenie są niewinni, wyrok wyda sąd" - powiedział.

Pytany czy w rejonie ostrzelanych zabudowań mogli być talibowie, generał powiedział, że należy to rozważyć. Dodał że wie, iż członek lokalnej społeczności deklarował, że bywali w wiosce często. Przyznał jednocześnie, że "tego czy byli tam w chwili ostrzału jednoznacznie nie stwierdzono".

Jak mówił, rebelianci w Iraku powszechnie wykorzystywali kryjówki w zabudowaniach, często pod budynkami. "Zdarzało się, że gdy było uderzenie na obiekt, nagle pojawiały się kobiety i dzieci, a rebelianci znikali jak duchy, mimo że byli okrążeni" - wskazał.

"Jestem przekonany, że tak jak przeniesiono z Iraku do Afganistanu doświadczenia z IED (ładunkami wybuchowymi domowej roboty - PAP), tak samo przeniesiono i to" - powiedział.

Generał zeznał, że wojsko przeprowadziło w kraju dwa testy amunicji do moździerza, z jakiego ostrzelano zabudowania. Jak powiedział, w pierwszym strzelaniu na 30 pocisków, trzy "uchyliły się poza granice normy". W drugim, po zwiększeniu próby do 80 pocisków i testach na różnym podłożu, stało się tak w przypadku jednego pocisku.

Gen. Skrzypczak dodał, że moździerz nie jest bronią precyzyjnego rażenia - razi powierzchniowo nie punktowo. Podkreślał, że w warunkach pokojowych strzela się inaczej niż bojowych ze względu na tempo działań. Wskazywał też, że w Afganistanie trudno o dobre osadzenie płyty moździerza w gruncie.

Dowódca przyznał, że w czasie jego dwóch wizyt poprzedzających zdarzenie w Nangar Khel żołnierze narzekali w rozmowach z nim - m.in. na karabinki i opancerzenie pojazdów. Podkreślił jednak, że wówczas nikt nie poruszał kwestii ewentualnej wadliwości amunicji moździerzowej.

Generał podkreślił, że wszyscy wyjeżdżający w rejon operacji są wszechstronnie szkoleni. Jak powiedział, niezależnie od określenia charakteru misji żołnierze przygotowywani są do prowadzenia działań zbrojnych.

Ćwiczona jest taktyka - stosownie do zadań, omawiane prawo humanitarne i prawo konfliktów zbrojnych. Żołnierze zapoznawani są z zasadami użycia broni formułowanymi na każdą misję.

"Każdy żołnierz wie, że nie otwiera się ognia do nierozpoznanych obiektów, tym bardziej cywilnych" - zaznaczył generał.

W ocenie dowódcy wśród żołnierzy jeżdżących na misję temat Nangar Khel wciąż jest aktualny, ale - zaznaczył - nie boją się oni wyjeżdżać na misje.

"Żołnierze, którzy przygotowują się do wyjazdów na misje, żyją cały czas tematem Nangar Khel i pamiętają o tym" - powiedział dziennikarzom po rozprawie Skrzypczak.

Pytany, czy w armii jest syndrom Nangar Khel, objawiający się lękiem przed wyjazdami w ramach kontyngentów, generał powiedział, że "żołnierze nie boją się wyjeżdżać na misje; żołnierze nie boją się działać". "Ale warunek jest jeden - żołnierz ma prawo operować tak, by jego działanie było skuteczne i było odpowiedzią na zagrożenie" - dodał.

Na pytanie, czy podtrzymuje swoją deklarację sprzed miesięcy, o tym, że rozważy odejście z wojska, jeśli żołnierze zostaną skazani, gen. Skrzypczak odparł, że tak. "Cóż byłbym za dowódcą, jakbym zmieniał zdanie" - dodał.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne (dziecko zmarło).

Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia. (PAP)

ktl/ malk/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)