Dyrektor oddziału TVP w Białymstoku Wojciech Straszyński w wydanym w czwartek oświadczeniu odpiera zarzut, że odwołanie ze stanowiska szefa programu informacyjnego "Obiektyw" jest "karą za sprzeciw wobec politycznych nacisków" w tym ośrodku telewizji publicznej.
Twierdzi, że przeniesienie Roberta Głowackiego do tzw. sekretariatu programowego "ma związek z potrzebami białostockiego oddziału TVP". W środę tłumaczył PAP, że dziennikarz został przeniesiony na stanowisko, które zostało czasowo zwolnione przez osobę biorącą udział w wyborach.
Głowacki stracił stanowisko szefa "Obiektywu" po podpisaniu przez większość zespołu tego programu i wysłaniu protestu m.in. do prezesa TVP i KRRiT w związku ze wstrzymaniem emisji jednego z materiałów informacyjnych.
Chodziło o decyzję Wojciecha Straszyńskiego z piątku, kiedy wstrzymał on przygotowanie materiału dotyczącego wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry (PiS).
Chodziło o informację, która miała być podana za publikacją jednej z regionalnych gazet o tym, że Putra miał przywłaszczyć laptop i aparat fotograficzny ze spółki komunalnej, w której pracował przed zdobyciem mandatu senatorskiego.
Sam Putra mówił we wtorek PAP, że to medialna nagonka na niego. Dodał wtedy, że z tego względu odmówił wypowiedzi na potrzeby tego nagrania telewizyjnego i dodał, że "nikt z PiS-u" nie stał za wstrzymaniem materiału.
W wydanym w czwartek i udostępnionym PAP oświadczeniu "w związku z publikacjami prasowymi dotyczącymi rzekomych nacisków politycznych wywieranych na dziennikarzy" dyrektor Straszyński napisał, że sprawa dotyczyła realizacji materiału, który "jedynie z ogromną trudnością mógłby być określony mianem rzetelnej informacji dziennikarskiej".
Tłumaczy, że temat był oparty na doniesieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożonym przez "jednego z przeciwników politycznych senatora PiS-u" (białostockiego radnego PO i kandydata tej partii do Sejmu Zbigniewa Nikitorowicza - PAP).
Jak mówi dyrektor, dlatego nie wyraził zgody, by "telewizja publiczna wpisywała się w brutalną i brudną kampanię wyborczą i podawała niesprawdzone informacje, pod którymi nie podpisuje się żaden z komitetów wyborczych".
Straszyński napisał też, że prokuratura potwierdziła jedynie, iż zarejestrowała zawiadomienie, a na razie toczy się w tej sprawie postępowanie sprawdzające.
"A więc wkrótce może okazać się, iż cała +sprawa+ jako taka w ogóle nie istnieje, a samo doniesienie o rzekomym przestępstwie jest jedynie elementem brutalnej walki politycznej pomiędzy dwoma zwalczającymi się ugrupowaniami" - napisał dyrektor TVP w Białymstoku.
Dodał, że nie jest wykluczona realizacja materiału na ten temat, jeśli okaże się, że postępowanie prokuratury "pozytywnie zweryfikuje" doniesienia.(PAP)
rof/ itm/ gma/