Tysiące przeciwników i zwolenników rządzącego w Egipcie Bractwa Muzułmańskiego starły się w piątek w Kairze w pobliżu siedziby Bractwa, którą otaczała policja. W zamieszkach rannych zostało co najmniej 40 osób.
Egipska telewizja państwowa i telewizja Al-Dżazira pokazywały centrum miasta wypełnione antyrządowymi demonstrantami niosącymi flagi i sztandary. Rzucali oni kamienie i śpiewali pieśni przeciwko prezydentowi Mohammedowi Mursiemu i jego Bractwu Muzułmańskiemu.
Wcześniej w ciągu dnia zwolennicy Bractwa, którzy w pobliże siedziby partii przybyli autobusami, do walki z demonstrantami używali również kamieni. Później autobusy te zostały podpalone.
Policja nie interweniowała podczas starć pomiędzy obydwiema grupami, broniła jedynie dostępu do siedziby Bractwa.
W starciach obrażenia odniosło co najmniej 40 osób; ranny w ramię został m.in. były kandydat na prezydenta, liberał Khaled Ali.
Zamieszki wybuchły także w innych miastach. Demonstranci wdarli się do siedziby Bractwa w Aleksandrii, wynieśli komputery, dokumenty i sprzęt techniczny. Podpalono też biuro partii w Mahalli w delcie Nilu. Uczestnicy antyrządowych protestów obrzucili je koktajlami Mołotowa. Ofiarą ataku padło też biuro Bractwa w podkairskiej dzielnicy Manial. Od dojścia do władzy prezydenta Mursiego w czerwcu 2012 roku podpalono 30 lokali Bractwa Muzułmańskiego.
Demonstranci domagają się rezygnacji egipskiego prokuratora generalnego i ministra spraw wewnętrznych - obydwu mianował prezydent Mursi. Oskarżają oni szefa MSW, który nadzoruje policję, o wydanie siłom bezpieczeństwa zgody na użycie nadmiernej siły przeciwko protestującym. Od czasu mianowania go w styczniu w starciach policji z demonstrantami zginęło ponad 70 osób.
Uczestnicy protestów zarzucają też prezydentowi Mursiemu, że zdradził rewolucję i nie rozwiązuje poważnych problemów gospodarczych i społecznych kraju.
Antyrządowe niepokoje nie przestają wstrząsać Egiptem od czasu obalenia dwa lata temu autokratycznego prezydenta Hosniego Mubaraka. (PAP)
jo/ mc/
13466899 13466937