Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci: szanse na podpisanie umowy Ukrainy z UE - "pół na pół"

0
Podziel się:

Szanse na podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE są "pół na pół" -
zgadzają się eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Padają argumenty, że interesu nie mają w tym
ukraińscy oligarchowie, a także, że UE nie powinna umowy podpisywać, bo Ukraina nie chce reform.

Szanse na podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE są "pół na pół" - zgadzają się eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Padają argumenty, że interesu nie mają w tym ukraińscy oligarchowie, a także, że UE nie powinna umowy podpisywać, bo Ukraina nie chce reform.

Oczekuje się, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE nastąpi na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie pod koniec listopada. Byłoby to możliwe, gdyby Kijów spełnił postawione mu przez Brukselę warunki. Jednym z najtrudniejszych wydaje się rozwiązanie sprawy b. premier Julii Tymoszenko, skazanej na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją.

Ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Lucyna Czechowska uważa, że oba scenariusze - zarówno podpisanie, jak i niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE - są tak samo prawdopodobne. Według niej Unia popełni jednak błąd, podpisując umowę z Kijowem.

"Ewidentnie Ukraina nie spełnia warunków jej stawianych; chce podpisania umowy tylko i wyłącznie z pobudek ekonomicznych, natomiast pod rządami obecnych władz, a - jak sądzę - tak naprawdę nigdy nie chciała stowarzyszenia z UE obejmującego wartości europejskie" - uważa Czechowska. Jej zdaniem z tego powodu Unia niewiele zyska, podpisując umowę z Ukrainą, zaś dalsze obniżanie standardów - jeśli chodzi o wartości europejskie - oznaczałoby "sprzedawanie się zbyt tanio". Jeśli Bruksela zgodzi się podpisać umowę bez wypełnienia przez Ukrainę "naprawdę niskich standardów", które jej postawiła, to ostatecznie politycznie i ideologicznie straci - przekonywała Czechowska.

Jej zdaniem nie można jednak wykluczyć, że umowa zostanie podpisana. Jak mówiła, w obawie, że w przeciwnym razie UE może popchnąć Ukrainę na trwałe w stronę Rosji. "Ukraina nie może sobie pozwolić na bycie w próżni. Jeśli umowa z UE nie zostanie podpisana, to Kijów zapewne wejdzie do Unii Celej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan" - wskazała.

"Spora grupa państw - Grupa Wyszehradzka, państwa bałtyckie - wychodzą z założenia, że należy uratować Ukrainę przed wpływami rosyjskimi. Ale to jest błędne koło. Ukraina sama musi chcieć integracji z Unią. Tymczasem ona od samego początku - z małą przerwą na pomarańczową rewolucję - próbuje być trochę tu i trochę tam" - wskazała Czechowska.

Ekspertka wyraziła opinię, że "fenomen pomarańczowej rewolucji wszystkim zawrócił w głowie, sprawiając, że można było sądzić, iż Ukraińcy chcą reform". "Dzisiaj panuje jednak dość powszechne rozczarowanie polityką obozu pomarańczowej rewolucji, polityką prezydenta Janukowycza" - zauważyła. Oceniła, że rozczarowany jest także polski rząd.

"My dzisiaj nie wspieramy już Ukrainy. My wspieramy Partnerstwo Wschodnie, które jest dla nas ważną inicjatywą z punktu widzenia naszej roli we Wspólnocie, ale tak naprawdę nie zależy nam już na zbliżeniu Ukrainy z UE aż tak bardzo" - stwierdziła.

W ocenie Czechowskiej podpisanie umowy geopolitycznych pobudek nie będzie dla Unii korzystne. "Jedynym, który zyska, będzie obecny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, który w ten sposób umocni swoją pozycję w kraju. Natomiast nie zmieni się nic ani w polityce wewnętrznej ani w zewnętrznej. Reformy nie będą dalej wprowadzane" - podsumowała ekspertka.

Również zdaniem prof. Andrzeja Gila, kierownika Katedry Studiów Wschodnich Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL, bardzo trudno obecnie przewidzieć, jaki będzie los umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. "Jest wiele niewiadomych i nikt chyba nie jest w stanie dziś powiedzieć, co się stanie podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie" - powiedział PAP.

Według niego w ostatnim czasie obserwujemy wyraźne zbliżenie Ukrainy z Rosją, co może sugerować, że Kijów bardzo poważnie rozważa przystąpienie do sojuszu celnego z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Przykładem zbliżenia - powiedział Gil - były niedawne uroczystości na Krymie związane z 1025. rocznicą chrztu Rusi Kijowskiej.

Zdaniem eksperta ukraińscy oligarchowie, którzy mają wpływ na politykę Kijowa, nie mają większego interesu, by integrować się mocniej z UE. "Wiadomo, że ich interesy nie są do końca czyste i byłby to dla nich spory problem. Z drugiej strony bronią się oni także przed integracją z Rosją dlatego, że poziom ich zamożności jest znacznie mniejszy niż oligarchów rosyjskich" - powiedział Gil.

Według niego Rosja nie chce zbyt mocno przeciwstawiać się ewentualnemu stowarzyszeniu Ukrainy z UE. "Oczywiste jest, że Ukraina w ciągu najbliższego dziesięciolecia do Unii nie wejdzie, zbyt duże są różnice w wartościach. Natomiast być może dla Rosji byłoby w jakiś sposób korzystne - ze względu na ułatwienia w przepływie osób i towarów - gdyby Ukraina się z Unią stowarzyszyła" - dodał.

Nawiązał też do sytuacji Julii Tymoszenko. Zdaniem Gila stała się ona zakładniczką wewnętrznej sytuacji na Ukrainie, a także relacji tego kraju z UE. "Nie wróżę jej szybkiego uwolnienia dlatego, że jej pobyt w więzieniu jest korzystny dla obu stron" - ocenił tłumacząc, że "dla części biurokratów w Unii, którzy są przeciwni rozszerzaniu Wspólnoty, czy nawet tylko deklarowaniu takich zamiarów, sprawa Tymoszenko to wygodny argument na rzecz utrącenia umowy stowarzyszeniowej".

"Z drugiej strony Tymoszenko jest postrzegana jako największe polityczne zagrożenie dla obecnego prezydenta, a więc wydaje się, że Janukowycz będzie trwał w sprzeciwie wobec jej uwolnienia i starał się zrobić wszystko, by nie była już nigdy kandydatem w wyborach prezydenckich" - mówił ekspert.

Wyrok więzienia dla byłej premier doprowadził do poważnego ochłodzenia stosunków między Ukrainą a UE, gdyż Bruksela uważa, iż był on motywowany politycznie. UE domaga się uwolnienia Tymoszenko, uzależniając od tego podpisanie jesienią umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.

Obecnie prowadzone są rozmowy w sprawie umożliwienia byłej premier wyjazdu do szpitala w Niemczech. Niemieccy lekarze, którzy nadzorują leczenie Tymoszenko, uważają, że wymaga ona niezwłocznej operacji. Władze Ukrainy na razie nie zgadzają się na wypuszczenie b. premier z więzienia, mówiąc, że nie ma ku temu podstaw prawnych. (PAP)

mzk/ son/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)