Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci: w relacjach Polski z Białorusią rozczarowanie i impas

0
Podziel się:

W relacjach polsko-białoruskich zapanowało, po niedawnych nadziejach na
poprawę, rozczarowanie po stronie Polski. Rozwija się współpraca gospodarcza, ale na kontaktach
politycznych ciąży spór o ZPB, w którym brak przełomu - mówią politolodzy w rozmowie z PAP.

W relacjach polsko-białoruskich zapanowało, po niedawnych nadziejach na poprawę, rozczarowanie po stronie Polski. Rozwija się współpraca gospodarcza, ale na kontaktach politycznych ciąży spór o ZPB, w którym brak przełomu - mówią politolodzy w rozmowie z PAP.

PAP: Jaki jest obecny stan stosunków polsko-białoruskich?

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie: Te stosunki są w nienajlepszej kondycji. Ze strony polskiej jest obecny element zawodu, ponieważ wydawało się w jakimś momencie, że jest szansa na to, że będzie lepiej, tymczasem tak nie jest. Atmosfera tych stosunków jest więc tym gorsza, że jeszcze niedawno były większe oczekiwania. Związane były one z pewnymi gestami Łukaszenki, dotyczącymi nie tylko Polski, ale i szerszego kontekstu, że jest gotów poluzować trochę system polityczny na Białorusi i tym samym - otworzyć się na współpracę z Unią Europejską. To się okazało całkowicie nieadekwatne. (Oczekiwania) nie sprawdziły się dlatego, że nie ma w tym momencie na Białorusi takiej możliwości, by doszło do jakiejkolwiek realnej zmiany politycznej. Wręcz odwrotnie, w przeddzień kolejnych wyborów prezydenckich następuje zacieśnienie kontroli.

Grzegorz Gromadzki, niezależny ekspert ds. Europy Wschodniej: Stan relacji polsko-białoruskich oceniałbym jako bardzo trudny, jesteśmy w takim punkcie, jak trzy-cztery lata temu. Rok temu były nadzieje na to, że te stosunki mogą się poprawić, zwłaszcza ze względu na kryzys ekonomiczny, jaki dotknął także Białoruś. Wydawało się, że reżim Łukaszenki będzie zmuszony do otwarcia się przynajmniej w jakimś stopniu na Zachód, do polepszenia swoich stosunków z Unią Europejską i tym samym również do poprawienia relacji z Polską. W tej chwili te nadzieje są już, przynajmniej w znacznym stopniu, za nami. Łukaszenka poradził sobie z kryzysem gospodarczym, choć ciągle przed nim są ogromne wyzwania, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z Rosją. Rosjanie coraz bardziej naciskają Łukaszenkę i ma on coraz mniejsze pole manewru, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, ale jak na razie nie daje to żadnego efektu, jeżeli chodzi o relacje z Zachodem i z Polską.

Wojciech Borodzicz-Smoliński, członek zarządu Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie: Rozwój stosunków gospodarczych jest dość pozytywny. Mamy całkiem pokaźną liczbę firm, które starają się inwestować na Białorusi i być obecne na jej rynku, są różnego rodzaju duże inwestycje planowane na Białorusi przez nasze firmy - np. planowana przez Kulczyka elektrownia w rejonie przygranicznym. Jeśli chodzi o kwestie polityczne, to głównym problemem (...) jest sprawa Związku Polaków na Białorusi, i jest w nich w dalszym ciągu pewien zastój spowodowany negatywnymi trendami wynikającymi z konfliktu wokół ZPB i naszej mniejszości. Niestety, ten konflikt rzutuje na wszystkie pozostałe dziedziny. Mam nadzieję, że wkrótce strona białoruska ratyfikuje umowę o małym ruchu granicznym, co pozwoli na otwarcie tego terenu przygranicznego - zarówno dla Białorusinów jak i dla Polaków mieszkających w strefie przygranicznej. To być może będzie skutkowało polepszeniem relacji politycznych.

PAP: Co jest ważne dla strony białoruskiej w stosunkach z Polską i co dla strony polskiej w relacjach z Mińskiem?

Pełczyńska-Nałęcz: Mam wrażenie, że na tym etapie Polska nie jest postrzegana jako szczególnie ważny element polityki Mińska. Z perspektywy Łukaszenki teraz kluczowe są nadchodzące wybory (prezydenckie), zapewnienie reelekcji i stabilności wewnątrzpolitycznej.

Gromadzki: Jeśli chodzi o polską stronę, na pewno dużą rolę odgrywa sprawa mniejszości polskiej na Białorusi. To jest temat ważny dla polskiego społeczeństwa, stąd politycy zdają sobie sprawę, że muszą zająć stanowisko, jeżeli dochodzi do łamania praw człowieka na Białorusi (w odniesieniu do) polskiej mniejszości. Uważam, że sprawa mniejszości powinna być traktowana przez polskie władze jako część stosunku Polski do społeczeństwa białoruskiego. Polska mniejszość - jedna z najlepiej zorganizowanych grup społecznych na Białorusi - powinna być dla nas częścią białoruskiego społeczeństwa, które chce się demokratyzować, a nie żyć w państwie autorytarnym. Nie powinniśmy prowadzić relacji na takiej zasadzie, że bronimy tylko polskiej mniejszości, ale pokazywać, że (czynimy to) dlatego, że są to ludzie, którzy walczą o pewne zasady, prawa, które w UE są przyjęte jako coś naturalnego. (...) To nie oznacza, że nie powinniśmy się mniejszością polską zajmować, ale że powinniśmy ją widzieć w nieco szerszym kontekście.

Dla strony polskiej na pewno ważne są również relacje gospodarcze, choć nie przeceniałbym ich znaczenia - to nie jest jeden z głównych partnerów gospodarczych i handlowych Polski. Jednak dla wschodniej części (naszego kraju), pewnej grupy przedsiębiorstw byłby to ciekawy partner, gdyby można było w pełni wykorzystać możliwości relacji z Białorusią. (...) Trzecia rzecz to problem tzw. twardego bezpieczeństwa - takie działania Mińska, które nie do końca nam odpowiadają, na przykład manewry razem z Rosjanami niedaleko granicy polskiej. To zawsze wzbudza zaniepokojenie w Warszawie i jest to problem we wzajemnych relacjach. Wreszcie, to nasz bezpośredni sąsiad i naturalne jest, że chciałoby się mieć po prostu jak najlepsze relacje z sąsiadem. Pamiętajmy, że w Polsce jest również mniejszość białoruska i byłoby czymś dobrym, by współpraca transgraniczna była jak najlepsza. To są cztery priorytety i ważne sprawy do załatwienia w relacjach polsko-białoruskich.

Dla Białorusi ważne są sprawy ekonomiczne. Łukaszenka przez lata stara się grać Zachodem, Unią Europejską i zawsze w momencie, gdy pogarszają się relacje z Moskwą, Mińsk mówi: "My w takim razie będziemy współdziałać z drugą stroną". Lepsze relacje, nawet polityczne, Mińsk ma z Wilnem, ale chyba i w Mińsku zdają sobie sprawę, że waga Polski w UE jest zdecydowanie większa niż Litwy. Waga Polski jako kraju, który może pomóc w relacjach z UE czy z Zachodem. Nie najważniejszą, ale ważną rzeczą dla reżimu jest sprawa mniejszości polskiej - znów, nie jako mniejszości polskiej, tylko jako grupy ludzi, którzy nie podporządkowują się reżimowi. (...) Łukaszenka i jego grupa nie chcą się pogodzić z tym, że jest grupa, w dodatku wspierana z zewnątrz, więc tym bardziej czująca swoją siłę.

Borodzicz-Smoliński: Z polskiej strony nadmiernie uwypuklony został problem ZPB. To jest oczywiście rzecz ważna i istotna, ale powinniśmy raczej patrzeć całościowo - spojrzeć na całą historię tego związku (...), zobaczyć, jakie były relacje między poszczególnymi członkami związku po jego rozpadzie - to są rzeczy istotne i wpływające na ocenę sytuacji. W Polsce ten problem został nadmiernie upolityczniony i postawiony na sztandarach politycznych, co nie służy jego rozwiązaniu.

Dla strony polskiej istotne są kwestie gospodarcze, ale Białoruś jest traktowana jako sposób na wejście do Europy Wschodniej - gdy jest się na Białorusi, prościej jest zacząć inwestycje w Rosji. (...) Nie można przeceniać ważności (tego czynnika), ponieważ mimo tego, że Białoruś zajmuje dość wysokie miejsce w rankingu krajów o prostych procedurach zakładania firm i zaczynania działalności, to później jest problem z prowadzeniem tej działalności, z różnego rodzaju licznymi kontrolami i przepisami, które - podobnie jak w Polsce - nie do końca są zawsze jasne i czasem stwarzają nadmierną możliwość interpretacji.

Białorusinom w relacjach z naszym krajem zależy na tym, by w dalszym ciągu popierać aspiracje białoruskie, jeśli chodzi o jej uczestnictwo w inicjatywie Partnerstwa Wschodniego. Białorusini chcieliby widzieć w naszym kraju swego rodzaju adwokata ich sprawy, by w jakiś sposób przyciągać Białoruś do Europy. Strona białoruska jest bardzo otwarta i życzliwie wita wszelkiego rodzaju inwestycje. Nie zapominajmy, że jest to kraj, który po prostu potrzebuje (...) pieniędzy, w jakiś sposób toczy się proces prywatyzacyjny, stwarzający pewne możliwości do inwestowania. Pod tym względem sprawy ekonomiczne są istotne dla Białorusi.

PAP: Czy sytuacja Związku Polaków na Białorusi zmieniła się po zmianie na stanowisku prezes (tj. odejściu Andżeliki Borys i objęciu stanowiska p.o. prezes przez Andżelikę Orechwo)?

Pełczyńska-Nałęcz: Jest trochę za wcześnie, żeby takie wnioski wysnuwać. Na pewno z perspektywy czysto wizerunkowej może być postrzegana jako pewne osłabienie, ale niekoniecznie musi to pójść w tym kierunku. Potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby się przyjrzeć, jak Związek funkcjonuje. To, co najbardziej utrudnia funkcjonowanie ZPB to działania ze strony władz, a niekoniecznie zmiany personalne, które mają zdecydowanie drugorzędne znaczenie. Białorusini działają w fazach, są momenty, kiedy wydaje się, że trochę odpuszczają, a potem znowu następują próby ograniczenia aktywności niezależnego Związku Polaków. Jest to tylko częściowo związane z aktualną koniunkturą w stosunkach polsko-białoruskich, bardziej wynika z kontekstu wewnętrznego, który dla Łukaszenki jest kluczowy. Stabilność, pewność utrzymania władzy i pewność przeprowadzenia wyborów prezydenckich jest na tyle ważna, że każde działanie, które w jego przekonaniu będzie sprzyjało realizacji tego celu, będzie podejmowane.

Ogólnie, sytuacja na Białorusi pozostaje, z perspektywy Polski, od bardzo wielu lat zła. Perspektywy zmiany systemu politycznego, jak na razie - zwłaszcza w momencie, kiedy u władzy jest Łukaszenka - są tak naprawdę minimalne. Mamy do czynienia z gestami, z jakimiś minimalnymi zmianami akcentów, ale jest to system autorytarny, dyktatura - i to się nie zmienia. To oczywiście odbija się też na sytuacji Związku Polaków i na razie nie widać jakiejś perspektywy, by to się mogło zmienić. Oczywiście, logika wewnętrzna też ma wpływ - okres przedwyborczy jest szczególnie trudny dla wszystkich organizacji niezależnych wobec władzy białoruskiej, w tym, oczywiście, dla ZPB.

Borodzicz-Smoliński: Chciałbym wierzyć w to, że tak naprawdę głównym problemem władz białoruskich była osoba pani Borys i że zmiana na stanowisku kierowniczym pozwoli na to, by na przykład można było swobodnie zarejestrować dwa Związki Polaków, które będą działać równolegle. Rząd polski będzie musiał zdecydować, który z nich popierać albo też, czy popiera oba. Nie jest możliwy w chwili obecnej powrót do sytuacji, w której jest jeden ZPB i (...) tylko on jest wspierany przez polski rząd. Niestety, sytuacja doszła do takiego momentu, że jesteśmy skazani na obecność dwóch organizacji Polaków na Białorusi. Problem polega na tym, by władze białoruskie zezwoliły na rejestrację obu tych instytucji, tj. również na rejestrację tej (którą kierowała Andżelika Borys). Dla strony białoruskiej ważne jest wyjście z sytuacji z twarzą, a takim rozwiązaniem jest akceptacja tego, by działały dwa ZPB i by oba były legalne. I władze białoruskie mogą się zaopiekować tzw. swoim związkiem, a władze polskie będą się opiekować tym,
który sobie wybiorą. Obawiam się, że nie ma możliwości, by te związki się połączyły, czy aby działały wspólnie, przynajmniej w najbliższej przyszłości.

Rozmawiała: Anna Wróbel(PAP)

awl/ ro/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)