Czołowy ekspert wojskowy z Brookings Institution Michael O'Hanlon w rozmowie z PAP skrytykował plan przyspieszonego wycofania wojsk USA z Afganistanu przedstawiony przez prezydenta Obamę. Jego zdaniem, naraża on na szwank dotychczasowe zdobycze w wojnie.
"Nie podoba mi się, że wycofanie 33 tysięcy wojsk ma być zakończone już we wrześniu przyszłego roku. To zbyt pochopne. O wiele mądrzej byłoby pozwolić im w większej liczbie walczyć do końca 2012 r." - powiedział O'Hanlon w rozmowie z PAP.
Jego zdaniem, plan wycofania 23 tysięcy wojsk (10 tys. ma być wycofanych w bieżącym roku) do września 2012 spowoduje, że siły amerykańskie będą skoncentrowane na ewakuacji zamiast na walce z talibami i likwidacji baz terrorystów,
"Lato, kiedy zwykle są najlepsze warunki do walki, nie jest najlepszym okresem na zasadniczą ewakuację wojsk" - dodał.
Podkreślił, że rządowe wojska afgańskie nie są jeszcze gotowe do przejęcia zadań od sił USA i pozostałych krajów NATO.
"Afgańczycy robią coraz więcej, ale pytanie, w jakim tempie można przekazywać im obowiązki ochrony bezpieczeństwa. Nie jestem pewien, czy sami zdolni są do oczyszczania głównych baz rebeliantów. Będziemy musieli im w tym pomagać, zwłaszcza na wschodzie kraju, i będzie to główne zadanie na przyszły rok. Jeżeli jednak tak duża część naszych wojsk zostanie wycofana, nie wiem, czy będzie na to czas. Nie zgadzam się więc z planem tak pospiesznej ewakuacji" - powiedział ekspert Brookings Institution.
O'Hanlon uważa, że nie należało tu uginać się pod presją opinii publicznej i Kongresu, gdzie nasilają się głosy, że wojna kosztuje za dużo i mocno zadłużonego kraju ma nią nie stać.
"Gdyby przynajmniej wycofać te wojska w grudniu, zamiast we wrześniu, nie zrobiłoby to wielkiej różnicy. Nadmierny pośpiech nie jest rozsądny. Prowadzenie wojny właściwie jest ważniejsze niż zaoszczędzenie paru miliardów dolarów i narażenie na szwank dotychczasowych zdobyczy" - podkreślił.
Krytycy zarzucają Obamie, że jego harmonogram wycofania wojska podyktowany jest kalendarzem politycznym. W listopadzie 2012 roku w USA odbędą się wybory prezydenta.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ro/