Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ekspert: Potrzebna ustawa o rewitalizacji dziedzictwa przemysłowego

0
Podziel się:

Ożywienie murów dawnych fabryk leży w rękach władz państwowych i
samorządowych - uważa dr Julian Kołodziej z Polskiej Akademii Nauk. Jego zdaniem, ustawa o
rewitalizacji jasno określiłaby kompetencje samorządów i stanowiłaby zobowiązanie państwa.

Ożywienie murów dawnych fabryk leży w rękach władz państwowych i samorządowych - uważa dr Julian Kołodziej z Polskiej Akademii Nauk. Jego zdaniem, ustawa o rewitalizacji jasno określiłaby kompetencje samorządów i stanowiłaby zobowiązanie państwa.

O możliwościach ożywienia dawnych terenów przemysłowych dyskutowali uczestnicy konferencji naukowej "Rewitalizacja dziedzictwa przemysłowego", która odbywa się od poniedziałku do środy w Warszawie i Bydgoszczy.

W Polsce znajduje się blisko 16 tys. nieruchomości stanowiących dziedzictwo przemysłowe, m.in.: kopalń, hut, elektrowni, gazowni i spichlerzy. Jak zauważył w rozmowie z PAP Kołodziej, obiekty poprzemysłowe, zlokalizowane w atrakcyjnych miejscach, np. w centrach miast, budzą duże zainteresowanie prywatnych inwestorów. Ekspert podkreślił jednak, że wiele miejsc po dawnych fabrykach stanowią tereny zdegradowane, w które, żeby w ogóle mogły one wyjść na rynek, musi zainwestować państwo.

Jak przyznał Kołodziej, degradacja dotknęła nie tylko obiektów, opuszczonych z powodu niewydolności zlokalizowanych tam przedsiębiorstw, ale również mieszkających na terenach poprzemysłowych społeczności. "Nie można przenieść tych mieszkańców w inne miejsce i na tych terenach wybudować nowoczesnych, drogich mieszkań czy biurowców, to nie jest rewitalizacja" - zaznaczył. Jak wyjaśnił, "rewitalizacja jest procesem, który rozwiązuje problemy ludzi mieszkających na terenach poprzemysłowych, co uzasadnia inwestowanie pieniędzy publicznych".

Zdaniem Kołodzieja, ze wsparciem państwa można tworzyć na terenach poprzemysłowych nowe miejsca pracy np. poprzez restrukturyzację upadłych przedsiębiorstw. Dobrym rozwiązaniem, w jego ocenie, było wdrożenie inkubatorów przedsiębiorczości w dawnych Zakładach Metalowych "Łucznik" w Radomiu. "Ze wsparciem państwa w takich miejscach ludzie mogą rozpoczynać działalność gospodarczą i znajdować zatrudnienie" - mówił ekspert.

"Kluczowa rola jest w rękach samorządów, który uruchamia program rewitalizacji, i to on musi podjąć wyzwanie - sporządzić wieloletni program działań ponadkadencyjnych" - zauważył Kołodziej. Według niego, "rewitalizacja nie jest działaniem, które da szybkie efekty". "Ludzie, którzy pełnią funkcje publiczne w samorządzie, mają krótką perspektywę kadencji i dlatego nie chcą podejmować działań" - stwierdził.

Zdaniem Kołodzieja, jednym z kroków w kierunku ożywienia murów dawnych fabryk może być ustawa o rewitalizacji. "Ustawa będzie zobowiązaniem państwa, dzięki niej byłoby wiadomo, kto za co odpowiada i jakie można stosować instrumenty" - mówił. Próbę napisania ustawy podejmowano trzykrotnie, ustawa dotychczas nie powstała. Kołodziej liczy jednak na podjęcie prac nad ustawą w nowej kadencji Sejmu.

O potrzebie prawnych regulacji procesów rewitalizacji terenów poprzemysłowych mówiła też obecna na poniedziałkowej konferencji w Warszawie przewodnicząca Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska.

"Staramy się tutaj znaleźć system, model działań, które doprowadzą do wykorzystanie terenów poprzemysłowych, w których dzisiaj z wielu przyczyn nie jest prowadzona działalność lub ta działalność musi ulec modyfikacji. (...) Jeżeli mówimy, że idealnym rozwiązaniem byłoby partnerstwo publiczno-prywatne, jeżeli liczymy na prywatnych inwestorów z dużą wyobraźnią, zastanówmy się, czy może zamiast budować na pustej ziemi, zajęliby się takimi miejscami" - mówiła Śledzińska-Katarasińska.

Bywa też, że tereny poprzemysłowe są zdegradowane ekologicznie. Do gruntów na terenach blisko 300 gazowni w Polsce przez dziesięciolecia przenikały toksyczne substancje. "Mamy więc dzisiaj stare gazownie, które bardzo często mają bardzo piękną architekturę, natomiast w ziemi jest cała tablica Mendelejewa" - powiedział Kołodziej.

Zdegradowane ekologicznie tereny wymagają diagnozy, a następnie wykonania kosztownej pracy polegającej na oczyszczeniu ziemi z substancji toksycznych. "Realna wartość rynkowa zdegradowanego terenu jest bardzo często ujemna, czyli najpierw trzeba zapłacić, żeby teren mógł być traktowany jako obszar ekspansywny gospodarczo" - powiedział ekspert.

Konferencję zorganizowała Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy i Instytut Polskiej Historii Nauki PAN.(PAP)

mce/ ls/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)