Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Etnolog o polskim Halloween: zabawa podszyta tradycją

0
Podziel się:

Obchodzone na wzór amerykański celtyckie święto Halloween przyjęło się w
Polsce nie tylko dlatego, że kreują je popkultura i handel; także dlatego, że to strywializowana
współczesna wersja dawnych zwyczajów, gdzie sacrum splata się z profanum, a powaga miesza z zabawą.

Obchodzone na wzór amerykański celtyckie święto Halloween przyjęło się w Polsce nie tylko dlatego, że kreują je popkultura i handel; także dlatego, że to strywializowana współczesna wersja dawnych zwyczajów, gdzie sacrum splata się z profanum, a powaga miesza z zabawą.

Etnolog z Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, dr Grzegorz Odoj, nie ma wątpliwości, że choć kojarzone z wydrążonymi dyniami i upiornymi przebraniami dzisiejsze Halloween jest przede wszystkim formą zabawy, to przyczyn jego popularności można doszukiwać się w niezmiennych od wieków cechach ludzkiej natury, a genezy w dawnych obrzędach.

Zdaniem dr. Odoja błędem jest kategoryczne przeciwstawianie kojarzonej z Halloween zabawy wyłącznie poważnemu i refleksyjnemu pojmowaniu śmierci w polskiej tradycji Dnia Zadusznego.

Jak mówił, także w starosłowiańskiej tradycji, z której wyrasta polska kultura ludowa, śmierć nie zawsze traktowano tylko z powagą, czego dowodem może być np. jej przejaskrawiony wizerunek w pochodach obrzędowych, np. orszakach kolędniczych, czy zwyczaj hucznych, czasem tanecznych styp po pogrzebach, praktykowanych w niektórych częściach kraju.

"Człowiek zawsze, obawiając się śmierci, chciał ją jednocześnie jakoś oswoić, obłaskawić. Ta próba okiełznania śmierci, spowodowania, aby była ona mniej przerażająca, to odwieczna cecha człowieka" - zauważył etnolog, wskazując na ambiwalentność tak przedstawianej śmierci, gdzie z jednej strony widać przestrogę i przypomnienie o jej nieodwołalności, z drugiej zabawę i drwiny z zakapturzonej postaci z kosą. W niczym nie umniejsza to jednak powagi w sytuacji, gdy faktycznie dochodzi do śmierci.

"Takie ambiwalentne wyobrażanie śmierci to rodzaj katharsis, ludzkiego odreagowania związanych ze śmiercią obaw. Lęk przed śmiercią i niepewność, co nas czeka po niej, sprawiają, że próbujemy jakość śmierć okiełznać. Dlatego trudno tu o jednoznaczność. Czy tego chcemy czy nie, przenikają się sacrum i profanum, powaga i zabawa; po prostu tacy jesteśmy" - wskazał dr Odoj.

W tym kontekście święto Halloween, z jego aurą tajemniczości i barwnymi przebraniami, jest odpowiedzią na ludzkie potrzeby - nie tylko potrzebę obłaskawiania śmierci, ale także potrzebę kontrolowanego, "bezpiecznego" strachu i niesamowitości, współcześnie zaspokajaną też przez horrory i inne produkty masowej kultury.

"Świętowanie Halloween na wzór amerykański jest także formą uczestnictwa w kulturze masowej oraz konsumpcji, charakterystycznej dla współczesnych społeczeństw. W tym znaczeniu Halloween jest produktem; jest formą ludyczną, gdzie czynniki rytualne czy okultystyczne z reguły nie odgrywają żadnej roli" - ocenił etnolog.

"Halloween to atrakcyjna forma świętowania. Przecież lubimy się bać, ale jednocześnie chcemy mieć świadomość, że to nie jest do końca prawdziwe, że to jest bezpieczne i że w określonym momencie się skończy. Pragniemy poczuć dreszcz emocji, ale wiemy, że jest to w dużym stopniu kontrolowane" - dodał.

Dr Odoj wskazał, że uczestnicy takich zabaw zwykle nie zdają sobie sprawy, że ich zachowania mają pradawną genezę. Np. przebranie czy zakładanie masek traktują przede wszystkim jako wymóg konwencji, formę wygłupu, nastraszenia innych, czy zachowania anonimowości. Tymczasem kapłani i uczestnicy celtyckiego obrzędu Halloween czy starosłowiańskich Dziadów przywdziewali dziwne stroje i zakrywali twarze, by odstraszyć zło, czyli odegnać złe duchy.

Dzisiejsze stereotypy mówią, że Halloween czy Dziady służyły przywoływaniu złych duchów, podczas gdy - jak tłumaczył dr Odoj - faktycznym sensem tych obrzędów było przyzywanie i chęć obcowania z dobrymi duchami w celu pozyskania ich przychylności. "To dla nich przygotowywano poczęstunek, palono ogniska na rozstajach dróg i wzgórzach, by oświetlić im drogę, przywołać, ugościć, a złe duchy, demony - odstraszyć" - podkreślił naukowiec.

Uczestnicy starosłowiańskiego obrzędu Dziadów nie tylko mieli twarze zakryte chustami, ale też np. nie odwracali się do tyłu, by nie spojrzeć w oczy czającym się tam upiorom. "Taka była geneza noszenia masek; dzisiaj to tylko forma zabawy, bez głębokich podtekstów" - uważa etnolog.

Inny stereotyp dotyczy dyni, która po wydrążeniu i wycięciu otworów ma przypominać upiorną twarz demona. Geneza tego rekwizytu jest jednak inna - mieszkańcy Irlandii i Północnej Anglii drążyli popularne w tych rejonach w uprawie dynie, by zapalać w nich ogienki, symbolizujące błądzące dusze zmarłych.

"Wierzono, że dusze błądzą po polach i lasach jako ogniki. Nie chodziło więc o to, by dynia była wyobrażeniem głowy demona, ale by te płomyki były widoczne z daleka" - wyjaśnił dr Odoj, wskazując, że również w polskiej tradycyjnej kulturze wyobrażano dusze ludzi złych i okrutnych jako ogniki, upatrując błąkające się dusze np. w światełkach emitowanych przez robaczki świętojańskie.

"Dziś podczas Halloween lubimy rekwizyty, imitacje ludzkich czaszek czy szkieletów. To forma zabawy, zachowań ludycznych, którym nie przypisywałbym działań okultystycznych czy satanistycznych. Tym bardziej, że pierwotne Halloween czy Dziady nie miały z szatanem nic wspólnego; przeciwnie, chodziło o to, by odseparować się od złych duchów" - powiedział dr Odoj, wskazując, że podczas polskich zabaw produkt, jakim jest obecnie Halloween, przeplata się z popkulturą. Np. dzieci na takie zabawy przychodzą często przebrane nie za duchy czy maszkary, a za postaci ze znanych filmów.

"We współczesnym Halloween mamy przenikanie się sacrum i profanum, powagi i zabawy, chęci odreagowania i obłaskawienia śmierci oraz wejścia w klimat pamięci o zmarłych. Dlatego ta forma łatwo wkomponowała się w ten czas. Dodatkowo jest to stale wzmacniane kulturą masową i konsumpcyjną, w której żyjemy. Nie zmienimy tego; możemy jedynie racjonalnie korzystać z jej +uroków+" - podsumował naukowiec.

Marek Błoński (PAP)

mab/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)